Mija kwiecień, który od wielu już lat jest dla leśników, a szczególnie leśniczych miesiącem bardzo wytężonej pracy. Prace odnowieniowe w większości leśnictw już zakończone i rozliczone ale myśli leśniczych są teraz skupione na szacunkach brakarskich. Zwykle bowiem w maju należy zakończyć całość prac na przyszły rok i to stanowi podstawę do planowania planu kosztów działania leśników, planu sprzedaży drewna, szacunki stanowią też istotny element umów zawieranych z przedsiębiorcami leśnymi. Dlatego leśniczowie od początku roku kalendarzowego każdą wolna chwilę poświęcają szacunkom.
Już minęło południe dnia poprzedzającego dzień Zmartwychwstania Pańskiego. Nasz Julian wrócił z rodzicami z wiejskiego kościoła, gdzie odbyła się krótka ceremonia poświęcenia pokarmów. Rezolutny trzylatek z dumą niósł koszyczek ze święconką i rozglądał się po kościele. „Czemu w tym domu nie ma komputera?”- zapytał jak na dziecko z miasta przystało…
Ostatnie dni są znakomitą ilustracją do powiedzenia: „kwiecień plecień, bo przeplata, trochę zimy, trochę lata”. Raz jest zimno i deszczowo, bywa też, że pada grad. Jednak zdarzają się też chwile, kiedy słońce już solidnie przygrzewa i z PAD nadleśnictwa, czyli Punktu Alarmowo-Dyspozycyjnego płyną komunikaty o „trójce”, czyli trzecim, najwyższym stopniu zagrożenia pożarowego. Należy być teraz szczególnie czujnym, o czym przekonałem się kilka dni temu.