Kiedy wiosną, szczególnie tak wytęsknioną jak tego roku, szukamy jej symptomów, warto zwrócić uwagę na mrówki. Mrówki to wyjątkowe owady żyjące w licznych, nawet milionowych społecznościach. Jest to z pewnością jedna z ważniejszych grup owadów, które spotkamy w większości środowisk, najczęściej jednak w lesie. Zwykle nie interesujemy się nimi bliżej lub wręcz unikamy, pamiętając przygodę Telimeny z „Pana Tadeusza”. Boimy się zbliżać do mrowiska, bo kontakt z rudymi lub czarnymi owadami bywa bolesny. To dość tajemnicze dla nas owady, ale jakże ważne dla życia lasu. Warto zatrzymać się przy mrowisku podczas spaceru i zainteresować ich życiem. W tym roku mrówki nie mogły się doczekać wiosny, tak jak zresztą większość z nas:
Jeszcze dwa tygodnie temu w lesie było mnóstwo śniegu a teraz jest barwnie, świeżo, gwarnie. Nasza zielona planeta z okazji niedawnego Międzynarodowego Dnia Ziemi przystroiła się w kolory wiosny i zachwyca nas pięknem, ptasimi trelami oraz specyficznym pośpiechem. W lasach trwają gorączkowe prace przy spóźnionych odnowieniach.Nie ma wolnej chwili, stad nie odzywałem się kilka dni. Wczoraj do późna rozliczałem dwa ostatnie ogrodzenia i pięć odnowionych zrębów. Dziś dojechało 20 tysięcy sadzonek sosny i 8 tysięcy buka, który trafi pod okapem starych drzewostanów jako podsadzenie. Do końca kwietnia większość zaplanowanych nasadzeń uda się zakończyć, a trzeba się śpieszyć, bo zaraz w lesie zrobi się sucho. Dlatego tak kieruję pracami, aby w pierwszej kolejności sadzić zręby o najsłabszych glebach.
W najbliższą sobotę, 20 kwietnia o godzinie 7.00 TVP1 pokaże już siódmy odcinek programu „Las bliżej nas”, realizowanego we współpracy z Lasami Państwowymi. Serdecznie zapraszam Was przed telewizory, bo to odcinek nakręcony w znanej Wam już pszczewskiej leśniczówce i lasach, o których już jakiś czas opowiadam:
W ubiegłym roku 13 kwietnia zakończyłem ostatnie prace przy odnowieniach i każda zaplanowana sadzonka była już dokładnie posadzona. W tym roku dopiero od dziś ruszyło sadzenie. Trzeba bardzo sprawnie wszystko rozegrać, bo czasu tej wiosny mamy niewiele. Zaraz przecież będzie maj i upały, susza… Łącznie mam ponad 20 ha powierzchni leśnej przeznaczonej do odnowienia, podsadzenia, przebudowy i poprawek. Dziś ekipa pana Krzysztofa sadziła sadzonki olchy, sosny i brzozy, która szybko będzie rozwijać liście. Było fantastycznie słonecznie i ciepło, a przecież jeszcze tydzień temu były w lesie zwały śniegu.
Kilka ostatnich dni byłem bardzo zajęty ale o tym opowiem Wam w następnym wpisie, bo przecież najważniejsze, że już wiosna! Dziś było ponad 20 stopni i słońce grzało, że aż miło. Jutro przyjeżdżają ze szkółki pierwsze sadzonki i zabieramy się ostro za odnowienia zrębów. Pierwsze wiosnę wypatrzyły daniele, które tęsknie jej wyglądały:
Dziś rocznica katastrofy smoleńskiej… Wtedy, trzy lata temu, w pamiętną sobotę woziłem drewno z podwórza do piwnicy i słuchałem wiadomości z samochodowego auta. Nie wierzyłem. Włączyłem szybko komputer, telewizor i z napięciem śledziłem napływające informacje. Straszne informacje… Dziś wokół nas, przy okazji tej rocznicy mówi się o pomnikach, upamiętnieniu, symbolach. Wielu Polaków krzywi się na tę, podobno nadmierną, martyrologię. Uważam, że tak trzeba. Choć naturalnie bez przesady. Należy jednak pamiętać o naszej historii, dbać o materialne symbole pamięci, bo taki oto napis czytałem kilka tygodni temu na pomniku w Ełku:
Wszyscy z ogromną niecierpliwością wyczekujemy barwnej wiosny i mamy ogromną ochotę na wypad do lasu pachnącego wszelkimi aromatami Kwietnej Pani. Jak na razie musimy obejść się smakiem, bo wciąż jest biało, a nie soczyście zielono. Moje bogatki i mazurki zrobiły sobie przerwę w krzątaninie wokół budek. Szpaki siedzą osowiałe rządkiem na drutach telefonicznych. Żurawie smętnie dłubią w zaśnieżonym kukurydzisku:
Leśniczy jest pierwszą, a często też jedyną osobą spośród leśników, którą spotyka w lesie turysta czy mieszkaniec okolicznych miejscowości. Reprezentuje godnie leśników oraz lasy państwowe jako firmę i jest osobą powszechnie rozpoznawalną oraz najczęściej bardzo szanowaną. Dlatego na wsi mówi się „nasz leśniczy”, a mieszkańcy wsi przychodzą do leśniczówki z różnymi sprawami i to nie tylko służbowymi. Leśniczy najczęściej wiele lat czynnie działa na swoim stanowisku i szybko zżywa się ze społecznością. Z „ptoka”, który przyleciał czasem z miasta lub innej części kraju, po latach staje się „krzakiem”, a nieraz nawet „pniakiem”.