Ustalę nowy domu plan od jutra - może już od dziś nadchodzi słodka chwila zmian tylko raz jeszcze proszę przyjdź…
Dziś wysłałem do komputerowej bazy nadleśnictwa ostatni transfer danych z mojego rejestratora dotyczących odbiórki drewna. Tym sposobem definitywnie zamknąłem rok gospodarczy. Wystawiłem ostatnie zestawienia prac, które także przesłałem via "zdalny transfer danych” do nadleśnictwa. Powstanie z nich protokół odbioru robót wykonanych przez obecny ZUL, który w przyszłym roku nie będzie już ze mną współpracował, bo inny ZUL przedstawił korzystniejszą ofertę.
Dziś, pomimo wcześniejszych innych prognoz, posypało na biało śnieżnym puchem. W lesie udało się zakończyć wszelkie prace. Na poświąteczny czas zostało odebranie zaledwie kilku stosów, które zrywkarz obiecał "na wczoraj" ostatecznie przygotować do odbiórki. Napełniłem karmniki słonecznikiem i wywiesiłem solidny zapas tłuszczowych pyz. Przecież ludzie także przygotowują dla siebie pyszne potrawy na świąteczny stół i już jutro podzielą się białym opłatkiem.
Dziś ze zdumieniem zauważyłem, że nie sprawdziły się przepowiednie dotyczące końca świata i trzeba jak co roku ostatecznie zakończyć i rozliczyć wszelkie prace w leśnictwie. Nie odzywałem się kilka dni, bo wiele się działo się w moim leśnictwie i całej firmie. Bo tam, jak we wszystkich nadleśnictwach w kraju trwa gorączkowe liczenie.
Zimowe długie wieczory to dobra pora na pewne przemyślenia, szczególnie gdy nieuchronnie zbliża się koniec roku. Warto czasem znaleźć chwilę dla siebie, niekoniecznie spędzoną przed telewizorem i spojrzeć jakby z boku, a może z góry, czyli „z lotu ptaka” na swoje życie zawodowe oraz prywatne.
Dziś z mojego leśnictwa wyjechało 8 samochodów z drewnem kłodowanym, czyli ze starymi sosnami pociętymi na 4 i 5 metrowe kawałki. Ostatni samochód wyruszył z lasu, gdy było już zupełnie ciemno. To wątpliwy urok końca roku. Odbiorcy chcą odebrać zamówione drewno, choć leśne drogi są solidnie zasypane śniegiem, a dzień króciutki. Cóż począć, „klient nasz pan”, choć warto pamiętać, że w naszej szerokości geograficznej o tej porze jest zima... A zima trzyma! Dziś w nocy termometr lśnił błękitną kreską w okolicach minus 15 stopni. Jezioro zamarzło już do połowy i huczy głosem zimy. Choć po lesie nie jeździ się teraz łatwo:
Dziś niedziela, która z racji mroźnej i śnieżnej zimy zachęca do odpoczynku w zaciszu domowym. W kominku palą się bukowe szczapy, paruje herbata z pigwą i można odpoczywać po pracowitym tygodniu. Choć laptop nie stoi zamknięty… Za oknem co chwilę dzieje się coś ciekawego. Aparat leży gotowy na parapecie. Bo warto uwiecznić sójki, gdy pojawią się pod karmnikami:
Zima dziś pokazała surowe oblicze. Na dworze śnieżnie i biało, a w nocy temperatura spadła mocno poniżej 10 stopni. Rankiem przez okno leśniczówki można było podziwiać taki widok:
Dziś nad pszczewskie lasy nadciągnęła przepisowa zima. W nocy przymroziło w okolicach 7 stopni poniżej zera. Niebo ozdobione połówką księżyca rozgwieździło się plejadami, mgławicami i różnorodnymi obiektami do których wzdychają astronomowie, dziwnie je nazywając. Według mnie to po prostu gwiazdy… Widać było w nocy jakiś ruch na niebie, ale zrozumiałem o co chodzi dopiero rano, gdy spojrzałem na kalendarz: 6 grudnia- Mikołaja! To pewnie On pomykał dostojnie swoim zaprzęgiem po niebie, jak ja od czasu do czasu, po autostradzie A2 swoim fordem focusem.
Wczoraj zaczął się nam grudzień i nastała pora dopinania wszelkich prac leśnych. Trzeba zakończyć zaplanowane na ten rok zadania gospodarcze, zmieścić się w planie kosztów oraz dostosować to wszystko do podpisanej umowy z firmą wykonującą usługi leśne. Nie jest to łatwe, tak jak wszelkie prace wykonywane w lesie. To problem leśników, a tymczasem wykonawcy usług leśnych mają inne dylematy.