Wydziały leśne Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie oraz Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie podjęły bardzo mądrą inicjatywę, ważną dla zachowania w pamięci historycznych wydarzeń cennych dla kraju oraz polskiego leśnictwa. Dlatego za pośrednictwem prasy leśnej i za pomocą wszelkich narzędzi przekazywania informacji zwracają się z apelem do byłych studentów leśnictwa i pracowników uczelni o pomoc w zbieraniu materiałów, które posłużą do utworzenia wystawy pt: „Życie studentów leśnictwa w latach 1980-83”.
Jesień coraz wyraźniej zaznacza swoją obecność i coraz bardziej barwi las w swoje „firmowe” kolory. Dojrzewają kasztany i brązowieją żołędzie dębów, które owocują w tym roku obficie. Przebarwiają się już pięknie klony, brzozy są coraz bardziej żółte, a najszybciej purpurowieją dęby czerwone:
Dziś o 16.49 zaczęła się astronomiczna jesień. Jutro przypada zatem Dzień Spadającego Liścia, jak zaproponował nazywać pierwszy dzień jesieni Jerzy Szewczyk z Zielonej Góry. To bardzo fajny pomysł, a w ramach obchodów tego święta pan Jerzy proponuje składać sobie życzenia, pisać listy i dziękować uśmiechami za miniony czas. Warto zarazić wszystkich tą ideą i świętować Dzień Spadającego Liścia. Polska, złota jesień bywa taka piękna i nostalgiczna. W jesienne szare dni potrzebne są słoneczne wspomnienia i uśmiech, który rozświetli nam długie wieczory. Przesyłam swój uśmiech, Leśniczego Jarka do uczestników Warsztatów Terapii Zajęciowej w Szamotułach i dziękuję im za niezapomniany wieczór, który wspólnie spędziliśmy w końcu tegorocznego lata.
Sprawdzałem dziś wykonanie zabiegów pielęgnacyjnych, które zgodnie z wystawionym na początku miesiąca zleceniem wykonywali pracownicy zakładu usług leśnych. Trzeba im na bieżąco tłumaczyć co należy wykonać na określonej powierzchni, bo każda jest inna, pokazać granice wydzielenia, ale po zakończeniu prac warto jeszcze na spokojnie obejrzeć całość. Dlatego od rana przeglądałem dziś pielęgnacje upraw, gdzie wycina się chwasty i zbędne naloty przeszkadzające najmłodszym sadzonkom.
Obiecałem kontynuować wątek grzybów i czekałem na moment, kiedy mogę Wam zakomunikować: rozpoczął się wysyp grzybów!
Wczoraj dość późnym wieczorem czekałem na przyjazd autobusu, którym na weekendowy wypoczynek zmierzała do naszej leśniczówki starsza córka z mężem. Wcześniej odebrałem z pociągu młodszą córkę, która razem z moją żoną gospodarzyła już w kuchni. Czekanie na „młodzież” przeciągało się. Po drodze był wypadek i autobus dotarł mocno spóźniony. Jako zdeklarowany i praktyczny zwolennik dziedziny „Zarządzanie sobą w czasie” wykorzystałem to oczekiwanie na podsumowanie ostatnich dni, w których wiele się działo, oj działo się!
Kiedy nasze bory zapłoną liliowym kolorem wrzosowych kobierców jest to niechybna oznaka kończącego się lata. To dobry czas. Jest jeszcze ciepło, dojrzewają wszelkie owoce w lesie i w sadzie, a słoneczne dni przeplecione chłodnymi porankami z rosą i mgłą pajęczyn zachęcają do spacerów. Krajobraz nabiera innych barw, a szczególnie zmieniają go kwitnące wrzosy. Wrzos to wyjątkowa roślina, skoro ma swój miesiąc. Można ją spotkać w całej Europie , w części Stanów Zjednoczonych, Kanadzie a nawet w odległej Nowej Zelandii. Występuje także w Polsce – w borach, suchych lasach sosnowych lub brzozowych i jest rośliną o niewielkich wymaganiach glebowych.
Wróciłem wczoraj wieczorem z XXIV Ogólnopolskiego Rajdu Leśników "Dolinami Gwdy i Noteci", który był organizowany w dniach 5 do 8 września na terenie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Pile. Patronat nad rajdem tradycyjnie objął Dyrektor Generalny LP, patronat medialny- prasa leśna, a ja- leśniczy Jarek postanowiłem objąć rajd patronatem „blogowym”…
Dziś przed południem na szosie powiatowej przecinającej moje leśnictwo znalazłem kolejnego borsuka potrąconego przez samochód. To trzeci w krótkim czasie znaleziony przeze mnie lub zgłoszony przez okolicznych mieszkańców. Dzisiejszy nieszczęśnik wracał zapewne do swojej nory w pagórku borsuków, który pozostawiłem nietknięty podczas wycinania zrębu w minioną zimę. Pagórek był bardzo blisko, ale borsuk musiał przejść przez jezdnię. Niestety, nie udało mu się: