Nie odzywałem się kilka dni, bo zajmuję się nieustannie planowaniem. Muszę przewidzieć, precyzyjnie zaplanować i „wklepać” do komputera wszystkie zabiegi, które będę wykonywał w 2013 roku. To ogrom skomplikowanej pracy, ale konieczny do wykonania. Na podstawie mojego projektu i innych leśniczych powstanie plan kosztów oraz plan finansowo-rzeczowy nadleśnictwa, dyrekcji i w efekcie całych Lasów Państwowych. Jednak nie jest łatwo tam, gdzie dziś rośnie stary las zaprojektować leśną uprawę: wyliczyć kilometry zaoranych pasów, tysiące talerzy, rodzaj i ilość sadzonek, metry siatki, sztuki słupków itd. Trzeba także przewidzieć wszelkie zadania z hodowli i ochrony lasu, zagospodarowania turystycznego itd.
Obroniłem się, obroniłem… Pewnie Was trochę zawiodę, bo nie obroniłem się przed kłusownikiem, złodziejem drewna, nawet nie przed rozwścieczonym dzikiem. Obroniłem moja pracę magisterską pisaną pod czujnym okiem profesora Włodzimierza Groblewskiego na Wydziale Dziennikarstwa i Prawa Wyższej Szkoły Umiejętności Społecznych w Poznaniu:
Pewnie zauważyliście, że od dziś zmienił się nieco wygląd i funkcjonalność bloga. Wszystko nieustannie ulega zmianom, ciekaw jestem, czy te w blogu oceniacie jako zmiany na lepsze?
Jak to niby całkiem niedawno wstawało się o 6 rano, a dyżurny cztero- czy piątoklasista z Rady Internatu, która była najwyższą władzą po kierowniku Wąsie gonił towarzystwo w śnieg na poranną zaprawę fizyczną... Odbierało się „karczycha” za gadanie na nauce własnej od profesora Zmory, trzęsło przed „wyimkiem” z polskiego u profesor Elzy i należało pamiętać o kapciach aby wejść do jej gabinetu humanistycznego. Graliśmy „w piłę” do nocy na asfaltowym boisku do ręcznej, a potem właziliśmy do kamiennych koryt z zimną woda, bo ciepła była rzadko w piwnicznej łaźni…
Kilka dni nie zaglądałem do bloga bo wciąż mam nawał pracy. Wielu ludzi „z taśmy produkcyjnej”, albo skoszarowanych w biurowych boksach zazdrości leśnikom swobody i nieskrępowanego kontaktu z Naturą. Jasne, to wielki bonus, ale nas, leśników także prześladują napięte terminy i lawinowo rosnący ogrom obowiązków. Gdy zapatrzę się zbyt długo w kwitnącą kokoryczkę, ważkę zawieszoną nad śródleśnym jeziorem, zasłucham w pieśń słowika lub zadumam nad takim ślicznym "hotelikiem dla owadów":
Kończy się kolejny długi weekend i jutro wracamy do pracy. Jednak to dopiero początek lata i pewnie będzie wiele okazji do wypraw, spacerów i podziwiania uroków naszego kraju. Ciekawych miejsc jest u nas mnóstwo i warto na nie zwrócić uwagę nie tylko z uwagi na śliczny krajobraz czy czystą wodę. Warto też interesować się historią, tradycją czy dawnym obyczajem. Czasem nawet niepozorny kawałek lasu, jeziorko czy pojedyncze drzewo ma swoją fascynującą historię, związaną z regionem lub tradycją naszego narodu. Trzeba tylko chcieć do niej dotrzeć, albo zwyczajnie wiedzieć…
"Las na zawsze pozostanie domem Twoim, aż po grób Choćbyś bracie bardzo nie chciał Duszę oddasz tylko mu..."