Miniony tydzień minął mi zupełnie przysłowiowo, czyli jak z bicza trzasł… Zajrzałem bardzo późnym wieczorem do blogowych zapisków i zauważyłem, że ostatnio odzywałem się 4 czerwca. Równy tydzień, który jakże szybko minął. Spojrzałem do kalendarza oraz terminarza w telefonie i odtworzyłem sobie co działo się u mnie przez miniony tydzień. Niby nic szczególnego, beż żadnych szczególnych wydarzeń, ale ile to spraw za mną, ile spotkanych ludzi i do ilu zakamarków lasu zajrzałem przez minione 7 dni.
Ostatni tydzień to wiele odebranych przeze mnie telefonów i wizyt ludzi zatroskanych o los leśnej młodzieży. Przecież to właśnie teraz, na przełomie maja i czerwca podczas spacerów przez lasy i pola możemy natknąć się na młode zające, sarny, daniele, a czasem nawet na cielęta jeleni. Niesłychanie zatroskani o ich los spacerowicze zgłaszają się najczęściej do leśniczego z prośbą o zaopiekowanie się maleństwami. No bo do kogo mają pójść? Zdarza się nawet, że przynoszą do leśniczówki sarenkę, zajączka, młodą kunę, wiewiórkę, a nawet liska.
Wreszcie nieco popadało i las pokryty nie tylko sosnowym pyłkiem ale też zwykłym kurzem stał się intensywniej zielony i świeży. Normą jakoś stały się upały w maju i długotrwała susza, a przecież woda jest niezbędna do wszelkiego życia, także życia lasu. Wiosenne odnowienia z ulgą przyjęły porcję majowego deszczu, choć wilgoć i światło słoneczne zachęcają także do intensywnego wzrostu chwasty. To bardzo pojemne pojęcie i to co dla jednego jest chwastem, dla drugiego może być pożyteczna rośliną. Co leśnik nazywa chwastem?
Każdy z nas marzy o długim, wygodnym, szczęśliwym życiu bez chorób i trosk. Wszyscy staramy się dbać o zdrowie, zapobiegać chorobom i szukamy recept na długowieczność. Wciąż próbujemy diet, szukamy zasad zdrowego żywienia i różnych naturalnych specyfików, które mają nam pomóc w osiągnięciu tego celu. Z pewnością najsłynniejszym naturalnym specyfikiem, znanym szczególnie panom jest… żeń-szeń. Znany w medycynie chińskiej od 4 tysięcy lat nie bez powodu nazywany jest zamiennie wszechlekiem. Jednak „człowiek-korzeń” bo tak z chińskiego tłumaczy się żeń-szeń, dziko rośnie w Chinach, Japonii oraz w rosyjskim Kraju Nadmorskim i zlewni Ussuri. Po co przemierzać świat lub szukać go w sklepie lub aptece skoro można pójść na spacer do sosnowego boru?
Dzisiaj, w niedzielę, 15 maja, w Leśnym Ośrodku Edukacyjnym im. red. Andrzeja Zalewskiego w Jedlni-Letnisku odbywają się po raz piętnasty główne obchody Święta Polskiej Niezapominajki. Dzień Polskiej Niezapominajki – święto przyrody obchodzone corocznie właśnie 15 maja, ma na celu promowanie jej walorów, stałe przypominanie o ochronie środowiska i zachowaniu różnorodności biologicznej Polski.
Dla wielu z nas to symbol zła, który napawa nas niechęcią i lękiem. Nigdy go nie lubiano. Wilk- piękny, szary drapieżnik polskich lasów jako symbol zła występował od wieków w legendach, bajkach, przypowieściach i wielu innych przekazach. Choć nie jest największym drapieżnikiem w Europie, to ani niedźwiedź, ani ryś, ani żadne inne zwierzę nie budziło i nie budzi tylu negatywnych emocji. Mówimy czasem tak jak dawniej: „Tylko człowiek wilkiem patrzy, wilk głodem…” Nie chcemy chyba jednak dopuścić do siebie myśli, że w naszych lasach, obok nas, mogą znowu żyć wilki.
Co roku 4 maja w dzień Świętego Floriana, swoje święto obchodzą strażacy. Bo jest to Międzynarodowy Dzień Strażaka, kiedy świętują zarówno zawodowi strażacy- zatrudnieni z Państwowej Straży Pożarnej, jak i ochotnicy- zrzeszeni w organizacji społecznej o długiej tradycji-Ochotniczej Straży Pożarnej. W wielu naszych miastach, gminach i wsiach brać strażacka integruje się w tych dniach podczas okolicznościowych apeli, uroczystości kościelnych, a później podczas festynów.
Podobno Polacy bardzo lubią świętować i z utęsknieniem czekają na okazję, gdy sobocie i niedzieli towarzyszy inny wolny od pracy dzień. Najlepiej zwykle świętuje się w plenerze i przy dobrej pogodzie. Dymią wtedy grille lub ogniska na działkach i w przydomowych ogródkach. To świetna okazja do rodzinnych i towarzyskich spotkań. Zwykle pierwszą taką okazją jest majówka. Tak potocznie nazywamy od jakiegoś czasu dni od 1 do 3 maja. Ze względu na bliskość Święta Pracy i Święta Konstytucji 3 Maja, które są dniami ustawowo wolnymi od pracy, przy sprzyjającym układzie kalendarza lub dobraniu sobie paru dni urlopu mamy dogodną okazję do wielodniowego wypoczynku. Każdy z nas, nawet największy pracuś, odczuwa czasem potrzebę leniuchowania i urlopowego luzu, szczególnie po zimie.
Dzisiaj w Polsce obchodzimy Światowy Dzień Ziemi. Naszej ziemi, polskiej ziemi, po której stąpamy wolni, niezależni, samodzielni, mądrzy… Czy mądrzy? Tak z pewnością wydaje się każdemu z nas. Ale już od wielu lat mamy podobno demokrację i w zasadzie można mówić i myśleć co nam się podoba. Dlatego myślę sobie, że nie zawsze znajdziemy upoważnienie do tego, aby mówić, że jesteśmy mądrzy. Szczególnie gdy spojrzymy na naszą wspólną, polską ziemię. Gdy spojrzymy na otaczające nas lasy i wody, pola, łąki, otoczenie naszych domów. Wiem co mówię, bo od wielu już lat zaglądam w pozornie niedostępne zakamarki lasów, wód. Obcując na co dzień z przyrodą spotykam też nieustannie różne ślady ludzkiej działalności. Nie zawsze są to ślady chlubnej i mądrej działalności. Bo wszyscy możemy swobodnie i powszechnie korzystać z lasów i wód. No chyba, że natkniemy się na teren prywatny, ogrodzony i oznakowany… Korzystanie to nie zawsze mądre korzystanie, to zachowania czasem mało ludzkie i pozbawione szacunku do Matki Ziemi. Otacza nas wszystkich piękno świata przyrody. Czy umiemy z niego korzystać? Czy potrafimy docenić to co mamy na wyciągnięcie ręki.
Przez ostatnie dni wiele słyszymy o 1050 rocznicy chrztu Polski. Dowiadujemy się nowych faktów, słuchamy różnych dywagacji o miejscach w kraju i Europie. związanych z tymi wydarzeniami. Lasy w okolicach Pszczewa mają bardzo ścisły i bliski związek z tym jakże ważnym wydarzeniem w historii naszego kraju. Choć było to tak dawno, że trudno oddzielić prawdę historyczna od legendy… Ale Andrzej Sapkowski pisał: Tylko w legendach może przetrwać to, co w naturze przetrwać nie może. Tylko legenda i mit nie znają granic możliwości.
Przełom marca i kwietnia to w naszych lasach czas bardzo intensywnych prac odnowieniowych. Dzwonią o kamienie kostury i łopaty, jadą samochody z sadzonkami, czasem słychać ostatnie stukanie młotków przy budowie ogrodzeń nowych, cennych nasadzeń. Naturalnie wiele zależy od pogody, a prace odnowieniowe inaczej przebiegają w lasach lubuskich, mazurskich, bieszczadzkich czy tatrzańskich…
Wczoraj jak wszyscy wiemy było święto Prima Aprilis, ale oszukani i oszukujący powinni także wiedzieć, że 1 kwietnia jest również Międzynarodowym Dniem Ptaków. Ten dzień ustanowiony został ptasim świętem w 1906 podczas ratyfikacji Konwencji o ochronie ptaków pożytecznych dla rolnictwa podpisanej w Paryżu 19 marca 1902. Z kolei dziś przypada rocznica wprowadzenia w życie w Unii Europejskiej Dyrektywy tzw. ptasiej w sprawie ochrony dzikiego ptactwa - podpisanej w 1979 roku. No ale już chyba dość teorii i dat. Choć święto ptaków to ważna sprawa. Ale to nic nowego, żyjemy w czasach, gdy codziennie jest jakieś święto.