W tym tygodniu na terenie nadleśnictwa mieliśmy do czynienia z dwoma bielikami. Pierwszego spotkał kolega leśniczy – wielkie ptaszysko siedziało przy drodze na stercie gałęzi. W pobliżu nie było widać żadnych śladów żerowania. Bielik był spokojny, próbował się oddalić, ale nie miał na to siły. Kolega podjął decyzję, że należy spróbować ratować wycieńczonego ptaka. Udało się bezpiecznie zapakować go do samochodu. Później przyjechali po niego pracownicy ośrodka rehabilitacji dzikich ptaków w Bukwałdzie, którzy przejęli nad nim dalszą opiekę, gdyż ptak był już w podeszłym wieku i prawdopodobnie chory.
Pokrywa śniegu bardzo gruba. Dzicy mieszkańcy lasu mają coraz trudniejszy dostęp do pokarmu. A ci, którzy muszą wygrzebać sobie żarcie spod śniegu, naprawdę nie mają łatwo. Trzeba być silnym zwierzakiem w dobrej kondycji, żeby w tych warunkach zdobyć pokarm. Dotyczy to wszystkich –zajęcy, dzików, sikorek, dzięciołów, saren i całej reszty.
Po raz kolejny widać czarno na białym, że las to nie fabryka śrubek. Ostatnio wielu kontrahentów, którzy zamówili surowiec, chce go intensywnie wywozić. Po pierwsze dlatego, że drewno jest im potrzebne, po drugie dlatego, że w przypadku nieodebrania go w terminie umowa z nadleśnictwem przewiduje karę finansową.
Surowa zima nie zwalnia mnie od obowiązku monitorowania np. stanu ogrodzonych upraw. Chodzi o to, żeby nie pozwolić jeleniom i łosiom przedostawać się do płotów, bo mogą poczynić tam straszliwe spustoszenie.
U mnie w leśnictwie odśnieżam drogi, gdyż mam duże zapasy surowca i wciąż dopominają się o nie odbiorcy. Żeby więc wywóz był możliwy, nadzoruję odśnieżanie dróg. Chodzi o to, że wiem gdzie leży drewno, którędy najlepiej po nie podjechać, gdzie samochód z przyczepą będzie mógł zawrócić i tym podobne. Tak naprawdę to spora logistyka którą trzeba koordynować.
Dzisiaj porządkowałem w kancelarii dokumenty. Żeby zrobić sobie przerwę, wyszedłem na łąkę. A tam – ruch jak wiosną (chwilowo było tylko minus dwanaście). Na zdjęciach widać rodzinę łosi – klempa wyprowadziła łoszaki na żer pędowy. Zauważyłem też żerowisko zająca, który też coś sobie spod śniegu wykopał …
Jeszcze do dzisiaj rana nic nie robiłem sobie z trzaskającego mrozu (nawet wskazania termometru w pokoju gdzie piszę ten tekst – trzynaście na plusie – były drobnym problemem).
Mróz u mnie jak chyba wszędzie – nad ranem minus dwadzieścia pięć stopni. Sporo. Ale któregoś dnia sam się zdziwiłem – wyszedłem na podwórko, nawiozłem taczką trochę drewna do piwnicy i pomyślałem sobie: „Jakoś tak dzisiaj ciepło”. Wróciłem do domu i spojrzałem na termometr – było jakieś minus siedem. Chyba więc się już do zimowej aury przyzwyczajam. Powyżej minus pięciu jest już całkiem ciepło.
Historia jest taka, że zepsuł mi się samochód. Nie pierwszy raz, ale wygląda na to, że tym razem to nie żarty. Mam nadzieję – odpukać – że się mylę i skończy się jak zawsze, na jakiejś drobnej naprawie którą będę w stanie wykonać sam. Oczywiście jak zmobilizuję najpierw pilarzy z traktorem, którzy przyciągną mi mojego „szerszenia” na podwórko.
Tak więc od pierwszego stycznia w ramach reorganizacji w Lasach Państwowych moje leśnictwo automatycznie się powiększyło. Na początku miesiąca protokolarnie przejąłem oddziały z sąsiedniego leśnictwa co daje mi teraz w sumie 1300 ha powierzchni. Nie jest to jeszcze być może docelowa wielkość obszaru, bo według dyrekcji średnia powierzchnia powinna wynosić około 1600 ha przy dwuosobowej obsadzie – leśniczy plus podleśniczy – w zależności od prognozowanego rozmiaru prac.
Ponieważ mróz trzyma, postanowiłem samodzielnie zadbać o przydomowe sikorki. Wieszam im słoninę, robię w misce mieszankę z ziaren i smalcu i stawiam na parapecie. Zawsze miło jest przy śniadaniu pooglądać ptaszyska. No właśnie.
To ostatnio bardzo modne hasło, lansowane w mediach ogólnopolskich oraz niszowych. W trosce o skutki tego zjawiska na niedawno zakończonej konferencji klimatycznej w Kopenhadze ustalono m.in., że do końca stycznia 2010 wszystkie państwa biorące udział w konferencji przekażą plany redukcji emisji gazów cieplarnianych oraz że kraje „bogate” w latach 2010-2012 wyłożą 30 miliardów dolarów na pomoc dla krajów rozwijających się ukierunkowaną na walkę ze zmianami klimatycznymi. W latach 2012-2020 fundusze te mają sięgnąć 100 mld dolarów.