Takie pytanie szczególnie teraz, wiosną słyszy pewnie większość leśniczych. Bo „drzewo” na wsi to podstawa bytu i zanim jeszcze skończy się jeden sezon grzewczy, już trzeba myśleć o następnym. Po zimowych cięciach, szczególnie zrębowych, w lesie zostaje sporo gałęzi, które są atrakcyjnym paliwem do wszelkich pieców i kominków. Leśnicy pozyskując drewno w ramach planowanych cięć prowadzą swojego rodzaju proces produkcyjny, którego finałem są różne sortymenty drzewne. Wszyscy przecież wiemy, że drewno ma około 30 tysięcy zastosowań!
Po bardzo pracowitym dla leśników czasie zimy, gdy warczały piły, harwestery i silniki samochodów wywożących drewno z lasu, szybko zawitała w tym roku wiosna. Wiosna w lesie jest bardzo pracowita. Czyszczenia wczesne i późne, naprawy starych i wykonywanie nowych ogrodzeń upraw, no i oczywiście czas odnowień, zalesień, podsadzeń i poprawek.
Dziś Święto Kobiet i oczywiście Płci Pięknej chciałbym poświęcić ten wpis. No ale zaraz, zaraz… Sprawy płci to bardzo drażliwa kwestia. Od dłuższego już czasu nieznany wcześniej szerszemu gronu tzw. normalnych ludzi termin „gender” znajduje się na ustach wszystkich. Mówią o nim (o niej?) najróżniejsi ludzie: feministki, faceci, biskupi, wierni, ateiści, naukowcy, drwale, ideolodzy,politycy, konserwatyści, szowiniści i geje.
Uchwalona w ekspresowym tempie zmiana ustawy o lasach, dzięki której rząd niejako ”pod choinkę” zasilił będący w potrzebie budżet państwa wieloletnimi oszczędnościami leśników, wywołała medialną burzę. Z zainteresowaniem czytałem rozmaite teksty, nawet pochodzące z gazet, których zwykle nie biorę do ręki. Bo często parafrazuję moją ulubioną Budkę Suflera mrucząc (bo śpiewać się nie odważam): „Nie wierz nigdy gazecie…”
Luty był dla mnie bardzo pracowitym miesiącem. Pracownicy zula działali jednocześnie czasem nawet w kilkunastu miejscach. Wykonywali ogrodzenie uprawy dębowej, rozgradzali inne uprawy, rozbierali stare płoty, które już spełniły swoją rolę, odzyskiwali z nich siatkę, wykonywali trzebieże i czyszczenia, likwidowali efekty grudniowego działania „Ksawerego”. Wszędzie musiałem być, aby należycie dopilnować wykonania prac, choć współpraca z wykonawcami prac układa się pomyślnie i bez zgrzytów. Harwestery, forwardery, piły i ciągniki warczały jednocześnie na czterech zrębach.
Do tej pory byłem dość sceptycznie nastawiony do tak wczesnej wiosny, ale chyba już rzeczywiście zima do nas nie wróci. Poranki są rześkie i pachną absolutnie wiosennie, trawa zazieleniła się już soczyście, kwitnie coraz więcej kwiatów, ale przede wszystkim wiosnę wieszczą żurawie!
Coraz częściej pojawiają się informacje o spotkaniach z wilkami lub śladami ich bytowania na zachodzie kraju, także w moich okolicach. Podczas zimowych polowań zbiorowych moi koledzy leśnicy widywali wilki w okolicach Wyszanowa i Stołunia. To właśnie tam, w okolicach Wyszanowa pod Międzyrzeczem, na terenie Nadleśnictwa Trzciel znajduje się jedyny w Polsce, prawdopodobnie także w Europie pomnik wilka.
Kiedyś często spotykałem się z medialnymi doniesieniami z zimowego lasu typu: „czas leśnych żniw”, „nadeszła pora zbiorów” itp. Rzeczywiście zimą intensywniej pozyskuje się drewno, szczególnie na zrębach, bo jakość techniczna tego naturalnego surowca z zimowych cięć jest wyższa. W związku z potrzebami lasu, wciąż rosnącym zapotrzebowaniem na drewno i z racji innej organizacji pracy, spowodowanej coraz powszechniejszym wykorzystaniem maszyn przy pozyskaniu drewna, drzewa jednak ścinamy cały rok. Jednak zima w lesie, choć nie jest czasem żniw, bywa bardzo pracowita dla leśników i pracowników "zuli".
Kilka dni temu miałem okazję podróżować po drogach, gdzie ciężki sprzęt wyrył w śniegu tunel na szerokość jednego samochodu, a zaspy były wysokie na dwa metry. No ale to specyfika klimatu wschodniej Polski. Wokół mnie nie widać innych oznak zimy, a termometr pokazuje około 10 stopni w plusie. Jezioro przy leśniczówce jeszcze zupełnie zamarznięte choć lód wieczorem pęka i huczy głośno. Wciąż jednak łażą po nim nieodpowiedzialni ludzie…
Pamiętacie zapewne program telewizyjny „Piórkiem i węglem” gdzie niezapomniany profesor Wiktor Zin potrafił fascynująco opowiadać o tradycjach polskiej architektury i jednocześnie wspaniale szkicował? Jednak nie dajcie zwieść się tytułowi mojego wpisu, bo nie chodzi tu absolutnie o opowieść o leśniczym, który o brzasku rozkłada sztalugi na leśnej polanie lub o zachodzie słońca kreśli węglem na białym kartonie kreski, oddające urok architektury drewnianej leśniczówki. Nie o poetycki nastrój twórczy tu chodzi, lecz o zwyczajną prozę leśnego życia, niestety!
Dziś rano gwar ptasich głosów i ich radosne, „prawie wiosenne” nawoływania oznajmiły radykalne ocieplenie. Słońce przygrzewało, a termometr pokazywał 5 w plusie. To pierwszy dzień od dwóch tygodni, gdy zima nieco odpuściła. No tak, wszyscy narzekają, gdy w styczniu jest mokro i buro jak jesienią, ale gdy zima trzyma, to też szybko nam się nudzi i pragniemy ciepła. Jednak jest wciąż biało. Wokół karmników dotychczasowy, intensywny ruch nieco zelżał, bo gdy jest cieplej, to nie trzeba tyle jeść.
Wokół nas trwa medialna dyskusja i „wieczorne Polaków rozmowy” o ekspresowej zmianie ustawy o lasach, polegającej na nałożeniu na Lasy Państwowe dodatkowych opłat. Z zainteresowaniem czytam medialne doniesienia, a szczególnie komentarze zamieszczane pod nimi. To bardzo ciekawa lektura, bo można z niej poznać obraz lasu i leśników malowany ludzkimi poglądami. Na ile jest to prawdziwy i rzetelny obraz?