Widziałem dzisiaj wilka w lesie. Samo w sobie nie jest to zdarzeniem niezwykłym – robotnicy często je widują, najczęściej bardzo wcześnie rano. Dzisiaj wołk przebiegł mi drogę przed samochodem. Lepsze to chyba zresztą niż czarny kot.
Miałem już się wcześniej odezwać, że poprzedni wpis to czysty prima aprilis, no ale liczyłem, że się domyślicie. Poza tym jak wiadomo, były święta, a więc malowanie pisanek a później szereg innych zajęć raczej z daleka od komputera.
Marzec zakończony. W tym miesiącu pozyskałem dużo surowca drzewnego, ponieważ zakończyłem jeden z przewidzianych na ten rok zrębów. (Od początku roku pozyskałem około 2000 metrów sześciennych.) Jestem z tego powodu bardzo zadowolony – były to bardzo cenne sortymenty, które udało się wyciąć i sprzedać w optymalnym okresie, gdy surowiec był zakonserwowany przez niskie temperatury. Została mi jeszcze jedna pozycja zrębowa, ale w porównaniu z tym co już wyciąłem to już pikuś.
Pobity został właśnie żeglarski rekord świata w załogowym rejsie non-stop dookoła globu. Udało się to francuskim żeglarzom na trimaranie (trzykadłubowym jachcie) Groupama 3 którzy już trzykrotnie bezskutecznie podchodzili to tej próby. Teraz wreszcie się udało – mają rekord Juliusza Verne’a. Pokonanie trasy 28 500 mil morskich (52 782 km) zajęło im 48 dni i siedem godzin, czyli dwa dni mniej niż poprzednim rekordzistom.
Ponieważ pomyślałem, że chętnie bym poczytał co się dzieje u innych leśników, a Czytelnicy też pewnie chętnie by zerknęli co robią np. leśniczowie mieszkający w innych rejonach Polski, ogłaszam konkurs. Literacki. A więc … do dzieła.
Ponieważ żona miała w stolicy interes, wybrałem się i ja. Trafiliśmy tym samym na targi żeglarstwa i sportów wodnych „Wiatr i Woda”. To coroczna impreza branżowa dla wszystkich związanych z wodą. Przestało mnie już dziwić to, że w halach gdzie wystawia się jachty i wszelki do nich osprzęt stoją również luksusowe samochody. Skupiam się na oglądaniu tego co przyjemne dla oka oraz na wyszukiwaniu ciekawostek.
Wreszcie udało mi się w tym roku trochę pojeździć na nartach. Korzystając z wiosennej wręcz aury postanowiłem wreszcie się wybrać. Wcześniej na jednodniowe wypady jeździłem do Gołdapi, na Piękną Górę, ale ponieważ dowiedziałem się o nowym ośrodku, niedaleko Suwałk, postanowiłem to sprawdzić.
Kilka dni temu, chyba we czwartek, zobaczyłem pierwszego żurawia. Szybował wysoko, niesiony zimnym północnym wiatrem. Sądząc po tonacji klangoru, nie był chyba zachwycony tak zwanymi „okolicznościami przyrody”. Uznałem, że to awangarda awangardy.
Dzisiaj do południa świeciło słońce i zauważyłem na łące za leśniczówką chmarę jeleni. Było kilkadziesiąt sztuk. Korzystały z ciepła i skubały wyglądającą już spod śniegu trawę. Robiąc zdjęcia przyjrzałem im się dokładnie – widać było, że są chude i że zima dała im porządnie w kość.
Dziś usłyszałem od przewoźnika historię tak absurdalną, że postanowiłem się nią z wami podzielić. Otóż według relacji mojego porannego rozmówcy, w Olecku jest pewien wiadukt kolejowy, pod którym do niedawna samochód wyładowany drewnem (wysokości zbliżonej do standardowego TIR-a) mieścił się z zapasem około dwudziestu centymetrów.