Wczoraj weszła w życie ustawa śmieciowa, z którą wielu z nas, (szczególnie leśników i przyrodników) wiązało i nadal wiąże nadzieje na rozwiązanie problemu śmieci w lesie. Jednak same zapisy normujące problem w aktach prawnych nie uporządkują niczego, to zostało już wielokrotnie sprawdzone. Od 1 lipca samorządy gminne miały stać się właścicielami wszystkich śmieci, miało być czysto, a wszystkie śmieci pięknie posegregowane powinny być wywiezione na wysypisko przez firmę wynajętą przez gminę. Każdy z nas złożył wcześniej w swoim urzędzie deklarację o wysokości opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi i stał się płatnikiem „podatku śmieciowego”.
Wczoraj spotkałem ciekawą roślinę, ni to kwiat- nie kwiat… Bezpośrednio z podłoża wyrasta niezwykle blada, mięsista, wyprostowana i krucha, bladożółta łodyga o wysokości kilkunastu centymetrów. Pokryta jest zredukowanymi, łuskowatymi liśćmi, ciasno przylegającymi do pędu. Na wysokości kwiatostanu łodyga zagina się łukowato do dołu. Dziwny to kwiat bez kolorów i zielonych liści...
Dzień Ojca to raczej skromne i ciche święto, nie rozdmuchane nadmiernie w mediach. Panowie ogólnie są skromni i to zupełnie naturalne, że nie bedą konkurować z Dniem Matki... Wyczytałem jednak w Wikipedii, że święto tatusiów obchodzone jest na świecie już od 1910 roku, choć w różnych terminach. Pierwszy Dzień Taty obchodzili mieszkańcy miasta Spokane w USA na pamiątkę ojca, który po śmierci żony samotnie wychował 6 dzieci. Nie miał osamotniony facet łatwo, każdy ojciec to wie…
Wczoraj rozpoczęło się kalendarzowe i astronomiczne lato i jak to bywa w ostatnim czasie wokół nas ogromny upał, burze i tumany kurzu na leśnych drogach. Las pełen bujnej zieleni stał się trudny dla wszelkich obserwacji przyrodniczych, a z racji jaskrawego światła bardzo trudny dla tych, którzy fotografują przyrodę. Wiele dzieje się teraz w przyrodzie, choć nie jest łatwo wypatrzyć koźlę sarny, pisklęta słonki czy pasiaste dziczki przemykające z łanów zboża w gęste trawy i paprocie lasu. Lato to także czas leśnych smaków. Nastała pora poziomek, aromatycznych, pachnących i kuszących niepowtarzalną czerwienią.
Zrobiło się bardzo gorąco i parno, a synoptycy ostrzegają przed gwałtownymi burzami. Co chwilę słychać wieści z różnych zakątków kraju o wichurach, ulewach, gradobiciu i burzach. Wiele osób mówi, że obecny rok mija pod znakiem anomalii pogodowych. Występują powodzie, podtopienia i gwałtowne zmiany temperatur. No cóż, podobno Polacy lubią gawędzić o pogodzie…
Dawno tak nie było, abym miał aż tydzień przerwy w blogowych zapisach. Potwierdza to moje powracające jak echo zapewnienie, że leśniczy nigdy się nie nudzi… Wciąż trwają intensywne wywozy drewna i ganiam od samochodu, do samochodu. Niektórzy kierowcy przyjeżdżają po drewno w dość „egzotycznych” godzinach, a z racji, że to czas szczególny, bo drewno szybko sinieje, czasem umawiam się z nimi bardzo wcześnie rano lub późno wieczorem.
Przez cały miniony tydzień sporo czasu pochłonął mi wywóz drewna. Dodatkowo sprawę komplikowało błoto na leśnych drogach. Organizacja wywozu wymaga sporych umiejętności logistycznych, doskonałej znajomości terenu, zachowania asertywnej postawy wobec pomysłów kierowców oraz wielkiej cierpliwości w komunikacji społecznej.
Wczoraj została przecięta wstęga i parking „Na dawnej granicy państwa polskiego” służy już wszystkim korzystającym z drogi powiatowej Pszczew-Silna. Okolice słyną z pięknych krajobrazów, stąd są chętnie odwiedzane przez turystów, a lasy obfitują w grzyby, dlatego parking z pewnością będzie cieszył się dużym zainteresowaniem.
Wszyscy z obawą słuchamy doniesień medialnych na temat podtopień i powodzi. Współczujemy ludziom, którym woda zalała domy, pola czy zniszczyła dobytek. Niedawno w wielu miejscach kraju był problem z suszą i brakiem wody. Klimatolodzy mówią, że przełom XX i XXI wieku to najcieplejszy okres w historii obserwacji meteorologicznych w Polsce. Klimat zmienia się i obserwujemy ekstremalne zjawiska.
Dziś Boże Ciało i dzień wolny od pracy. Wielu z nas w jutrzejszy dzień także nie pracuje, a zatem jest świetna okazja na długą wyprawę do lasu. Przyroda jest w pełni rozkwitu i wokół nas kwiaty, ptaki, motyle… Nasze lasy już w pełni zielone i z kompletem ptasich wędrowców wyglądają bardzo tajemniczo:
Dziś jest Dzień Matki, toteż nisko kłaniam się wszystkim Mamom zaglądającym do blogu leśniczego, traktującego o tym, co w lesie piszczy… Wiem, że wiele szanownych mam interesuje się lasem, wynika to z listów i komentarzy, ale szczególnie serdecznie pozdrawiam mamy leśników. Wczoraj odwiedziłem moją mamę na cmentarzu, ale miałem kłopot ze złożeniem kwiatów, bo okazało się, że jakiś żałosny „ktoś” ukradł granitowy wazon z nagrobka moich rodziców. Mówi się o takich „ktosiach” - hieny cmentarne, ale to bardzo obraźliwe dla pożytecznych zwierząt…
W lesie jak przez cały rok trwają intensywne prace. Warczą wykaszarki na uprawach, gdzie odsłaniamy z morza chwastów sadzonki pokryte młodziutkim listowiem. W innych miejscach prowadzone są czyszczenia wczesne, gdzie przerzedza się kilkuletnie sosny, usuwa zbędne naloty brzozy i formuje kępy naturalnych odnowień dębowych. W starszych młodnikach, kilkunastoletnich, wykonuje się czyszczenia późne, gdzie oprócz przerzedzenia i usuwania nadmiernie wyrośniętych „rozpieraczy”, reguluje się skład gatunkowy i usuwa drzewka porażone przez grzyby.