Sobotni poranek, lato, wakacje. Jak miło budzić się rano z myślą, że nic nie muszę. Nie muszę pośpiesznie wstawać, nie muszę pędzić do pracy i nerwowo zerkać na zegarek. Świetnie obudzić się bez jazgotu budzika, kończąc sen według własnego, naturalnego rytmu. Czasami w wakacyjny poranek szczęśliwców mieszkających bliżej Natury budzą ptaki. Może nie każdy z nas zwraca na nie uwagę.
W trakcie czerwcowych, leśnych spacerów możemy natknąć się na młode zające, sarny, daniele a czasem nawet na cielęta jeleni. Zatroskani o ich los spacerowicze trafiają do leśników z prośbą o zaopiekowanie się nimi. Zdarza się nawet, że ludzie przynoszą do leśniczówki sarenkę, zajączka, młodą kunę lub wiewiórkę. Przesympatyczne, ale przecież dzikie wiewiórki często przebywają w pobliżu ludzi, bo łatwiej im tam o pożywienie.
Czy wiecie, że nasza pospolita, czasami nawet nielubiana ( ała, jak parzy!) zwyczajna pokrzywa jest smaczna i lecznicza? Warto ją właśnie teraz zbierać, suszyć i zrobić zapasy na zimę. Najlepsza jest świeża i młoda, zanim zacznie kwitnąć. Oczywiście zbierać ją trzeba w lesie, najlepiej w cienistej olszynie, gdzie wyrosła z dala od zanieczyszczeń i pyłów. Kwitnie zwykle od czerwca do października. Ta popularna, parząca bylina o czterokanciastej łodydze rośnie w całej Europie i części Azji w lasach liściastych, olszynach, zaroślach oraz nad brzegami zbiorników wodnych. To nie zwyczajny chwast,a lecznicza, smaczna i pożyteczna leśna roślina od wieków używana w polskiej kuchni.
Dziś już mój 50 wpis na blogu. Jak to szybko minęło! Przyzwyczaiłem się do stałej obecności w Lesie Rysia e-Rysia i Waszego wirtualnego towarzystwa w moim leśnym gospodarstwie. Mam nadzieję, że nie zanudzam Was leśnymi opowieściami, bo coś ostatnio komentatorzy stracili zapał do ocen. Piszcie śmiało i pytajcie o to, co Was ciekawi. Z samym e-Rysiem bardzo się polubiliśmy:
Dziś o 19.17 rozpoczęło się kalendarzowe lato. W szkołach dzwonią ostatnie dzwonki i czerwono, oj czerwono od wzorowych pasków na świadectwach. Wakacje, upragnione wakacje szumią morskimi falami, krzyczą jak mewy na mazurskich szlakach i dzwonią zbyrcokami tatrzańskich owieczek. Czas ładowania akumulatorów nadszedł także dla starszych, którzy swoim pociechom pakują rankiem kanapki do szkoły przez cały rok szkolny , a potem pędzą na wiele godzin do pracy. Wszyscy są zmęczeni pośpiesznym życiem. Pora odpocząć, zadbać o siebie i swoje zdrowie. Po to przecież mądrzy ludzie wymyślili wakacje i urlopy.
Akcja Chrabąszcz rozpoczęła się na początku kwietnia, a zakończyła całkiem niedawno, czyli dopiero w czerwcu. Był to dla mnie czas wytężonej pracy, bo codziennie oprócz normalnych obowiązków, wspólnie z podleśniczym prowadziliśmy punkt obserwacyjny rójki chrabąszcza. Nasze obserwacje są ważne przed kulminacją rójki, bardzo potrzebne do ustalenia terminu zabiegu ograniczania liczebności, ale też istotne także po jego zakończeniu.
Dziś mnóstwo ludzi przewinęło się przez moją kancelarię. Sprzedałem detalicznie ponad 70 m3 drewna opałowego pozyskanego kosztem nabywcy oraz wałków opałowych. Chętnych było dużo, dużo więcej, ale stan magazynowy "opału" został wyzerowany. Do nadleśnictwa oprócz blisko 20 asygnat zawiozłem „owoce” moich popołudniowych "obrad" przy biurku. Były to: szkody od zwierzyny, uszkodzenia drzewostanów od przymrozków, ocena występowania osutki sosny na sadzonkach, ocena porażenia upraw, młodników i drzewostanów przez grzyby- opieńkową zgniliznę korzeni i hubę korzeni. Oddałem także większość szacunków brakarskich na 2012 i szkice zrębów projektowanych na przyszły rok. Spora sterta„papierów”!
Miałem opowiedzieć Wam o czymś zupełnie innym ale muszę wrócić do spotkania niepełnosprawnych artystów. Jestem związany z tym środowiskiem od wielu lat. Połączył nas przypadek wiele lat temu i tak to trwa... W naszym powiecie jest aż 6 domów opieki społecznej i środowiskowe domy samopomocy. Są niepełnosprawne dzieci, młodzież i osoby już starsze. Oni wszyscy nie muszą się wstydzić i ukrywać w domach. Bywa, że mają sporo do zaoferowania ludziom zdrowym. Może dlatego rozumieją ich leśnicy?
Dzisiaj Światowy Dzień bez Krawata, zauważyliście? Jak każdy „normalny" leśniczy zwykle do pracy chodzę bez tego symbolu sukcesu i męskiej elegancji, jak zwykle określa się wąski pasek materiału „omotany" wokół szyi faceta. Łatwo mógłbym na nim zawisnąć w młodniku lub przybić go płytką do znakowania drewna. Czasami jednak wkładam wyjściowy mundur, a wtedy biała koszula i gładki, zielony krawat jest nieodzowny. Wiadomo, że leśny mundur przyciąga spojrzenia, szczególnie płci niebrzydkiej w wieku rębnym...
Kiedy któregoś poranka przeglądałem drzewostany wykonując szacunki brakarskie na 2012 rok zauważyłem kilkanaście dołów. No tak, znowu ci poszukiwacze... To, niestety, często spotykany widok w moim leśnictwie, choć ostatnio rzadziej trafiam na poszukiwaczy mocnych wrażeń. W moich okolicach w styczniu 1945 roku miała miejsce bitwa pomiędzy wycofującymi się z Pszczewa Niemcami, a Armią Czerwoną wkraczającą na te tereny. Od pewnego czasu bardzo łatwo nabyć wykrywacz metalu , stąd popularne stało się nielegalne poszukiwanie „skarbów" na terenach leśnych.
W Sali Rycerskiej pięknego budynku Zachodniopomorskiego Urzędu Wojewódzkiego w Szczecinie spotkali się w słoneczny, majowy poniedziałek na zaproszenie Dyrektora RDLP w Szczecinie Witolda Kossa uczestnicy konferencji „Las, ochrona przyrody a rozwój regionalny".
Spacerując w maju leśnymi ścieżkami może zwróciliście uwagę na świeże wałki sosnowe leżące pomiędzy sadzonkami na najmłodszych uprawach (przy okazji przypominam, że uprawy leśne do 4 m wysokości są objęte stałym zakazem wstępu). To nie są zapomniane przez leśniczego czy porzucone kawałki drewna, lecz pułapki na szeliniaki.