Gdy dziś zastanawiałem się jaki temat poruszyć w blogowych zapiskach i gdy gmerałem w gąszczu pomysłów różnorodnych jak przyroda lubuskich lasów, spadło na mnie olśniewające olśnienie. Gdy chciałem bowiem podzielić się z czytelnikami informacjami o tym, czym darzy lipcowy bór, przyszło mi na myśl powitanie ludzi lasu: Darz Bór! Czy znamy to piękne powitanie ? Czy wiemy skąd wywodzi się to tradycyjne zawołanie leśników, myśliwych ale nie tylko, bo to przecież także piękne pozdrowienie wszystkich miłośników lasu. Lipcowy las darzy nam wieloma dobrami, bo przecież znajdziemy w nim jeszcze pachnące i pyszne poziomki
W minioną sobotę, późnym wieczorem zakończył się XXIX Ogólnopolski Rajd Leśników „Tropem Niedźwiedzia”- Bieszczady 2017. Miejsce, gdzie spotkali się leśnicy z całego kraju ma niezaprzeczalny urok, bo któż może oprzeć się magii bieszczadzkich krajobrazów, aniołów, biesów i czadów?
Upał był dziś niemiłosierny ale nie przeszkodził w organizacji pięknej i pożytecznej imprezy. Powiat Międzyrzecki organizował dziś Eko Wtorek- bardzo ciekawą imprezę dla najmłodszych ale także, jak się potem okazało, również dla sporej grupy dorosłych. Nie spodziewałem się takich tłumów i gdy zajrzałem na zielony bulwar nad Obrą, nieopodal międzyrzeckiego zamku, aż mnie zatkało z wrażenia
Od wczoraj córka leśniczego stała się tak niesłychanie popularną i rozpoznawalną osobistością, numerem jeden pośród tzw. „celebrytów”, że nie sposób ją pominąć w moich leśnych zapiskach. Dlatego postanowiłem zachęcić wszystkich, aby zajrzeli do letniego lasu na zaproszenie córki leśniczego…
Każda profesja ma własne, charakterystyczne narzędzia pracy, które często stają się jej symbolem. Fryzjer ma nożyczki, kelner tacę, dyrektor laptopa i wielkie biurko, a kolejarz pociąg. Leśnik kojarzy się zapewne, oprócz zielonego munduru, z wieloma tajemniczymi narzędziami i sprzętami. Dawniej znakiem rozpoznawczym leśnika był rower, wąsy i torba-raportówka przewieszona przez ramię. W tej torbie oprócz drugiego śniadania mieściła się praktycznie cała ważna dokumentacja leśniczego: brulion odbiórki, kwitariusz, asygnariusz i książka służbowa. Do tego miarka tzw. „calówka”, ryszpak (nóż do nacinania i znakowania drewna), lubryka, czyli kreda do opisywania drewna. Do roweru leśnik przywiązywał „kraczkę”, czyli coś przypominające duży cyrkiel (o ile pamiętamy co to cyrkiel) o rozstawie jednego metra i klupę, czyli średnicomierz.
Nie było mnie tu trochę… Tydzień urlopu, a potem jak zwykle nawał czekających spraw, które nie mogą czekać ani zostać odłożone. Dziękuję wszystkim, którzy życzyli udanego urlopu, bo rzeczywiście były to szczere, bo w pełni spełnione życzenia. To była moja pierwsza wyprawa na „zieloną Ukrainę”. Zrozumiałem teraz w pełni, co to znaczy „zielona Ukraina”, poczułem się jeszcze bardziej dumny z tego, że jestem Polakiem i… znakomicie odpocząłem razem z moją Reginką. Choć program wycieczki przygotowany przez znakomitego przewodnika Aleksandra Zagórskiego był bardzo ambitny i nie zakładał pobytu w SPA, ani wylegiwania się na leżakach. Sasza Zagórski to zdecydowanie wyjątkowy człowiek.
Do tej pory aura wybitnie nam nie sprzyjała i czułem się wręcz okradziony z powodu braku możliwości zachwytu majem. Bo wciąż szare i ponure dni przywodzące na myśl listopad, przenikliwy wiatr, zimne noce i poranki posrebrzone przymrozkiem- przecież to chyba nie maj?
Kawałek nieba jest w każdym uśmiechu, W każdym życzliwym słowie, I przyjaznym geście, W każdym pomocnym czynie. Kawałek raju jest w każdym sercu, Które stanowi zbawienny port dla nieszczęśliwego. W każdym domu z chlebem, winem i serdecznym ciepłem. Bóg włożył swoją miłość w twoje ręce, Jak klucz do raju. Phil Bosmans
Pierwsze dni maja niezupełnie były takie jak planowaliśmy, spoglądając w kalendarz ubarwiony na czerwono świątecznymi dniami. Maj, który nadszedł po wyjątkowo zimnym kwietniu, srebrzonym przymrozkami, przywitał nas chłodem i deszczem. Nie było w majówkę słonecznych dni i barw majowych kwiatów, a zimny wiatr łopotał flagami wywieszonymi tylko na części domów. Bo pomimo już dość długiej tradycji Święta Flagi i znacznie dłuższej Święta Konstytucji, nie wszyscy Polacy dbają o narodowe symbole na swoich domach. A przecież pierwsze dni maja to nie tylko wyśmienita okazja do leniuchowania i grillowania. To także okazja do chwili zastanowienia nad naszą ciekawą historią i narodowymi tradycjami Polaków…
Mija kwiecień, który od wielu już lat jest dla leśników, a szczególnie leśniczych miesiącem bardzo wytężonej pracy. Prace odnowieniowe w większości leśnictw już zakończone i rozliczone ale myśli leśniczych są teraz skupione na szacunkach brakarskich. Zwykle bowiem w maju należy zakończyć całość prac na przyszły rok i to stanowi podstawę do planowania planu kosztów działania leśników, planu sprzedaży drewna, szacunki stanowią też istotny element umów zawieranych z przedsiębiorcami leśnymi. Dlatego leśniczowie od początku roku kalendarzowego każdą wolna chwilę poświęcają szacunkom.
Już minęło południe dnia poprzedzającego dzień Zmartwychwstania Pańskiego. Nasz Julian wrócił z rodzicami z wiejskiego kościoła, gdzie odbyła się krótka ceremonia poświęcenia pokarmów. Rezolutny trzylatek z dumą niósł koszyczek ze święconką i rozglądał się po kościele. „Czemu w tym domu nie ma komputera?”- zapytał jak na dziecko z miasta przystało…
Ostatnie dni są znakomitą ilustracją do powiedzenia: „kwiecień plecień, bo przeplata, trochę zimy, trochę lata”. Raz jest zimno i deszczowo, bywa też, że pada grad. Jednak zdarzają się też chwile, kiedy słońce już solidnie przygrzewa i z PAD nadleśnictwa, czyli Punktu Alarmowo-Dyspozycyjnego płyną komunikaty o „trójce”, czyli trzecim, najwyższym stopniu zagrożenia pożarowego. Należy być teraz szczególnie czujnym, o czym przekonałem się kilka dni temu.