Ostatnio spotkałem się z grupą leśniczych i wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że w naszej pracy zajęcia tak szczelnie wypełniają rok, że coraz trudniej zaplanować urlop. Jedne terminowe zajęcia gonią drugie, wciąż dzieje się coś ważnego ale przecież każdy musi kiedyś odpocząć i „naładować akumulatory”.
Niepostrzeżenie zbliża się jesień. Zauważyłem wczoraj jej bliskość, gdy przystanąłem przy pięknych owocach kaliny koralowej. Całe zresztą krzewy kaliny przybrały barwy jesieni… Ochłodziło się już solidnie i dziś po raz pierwszy rozpaliłem wieczorem w kominku. Ostatnie dni wiele działo się w moim leśnictwie i nie było wolnej chwili na zatrzymanie się i obserwowanie zmian w przyrodzie.
W ostatnim czasie coraz częściej słychać doniesienia o spotkaniach z rysiami w lasach zachodniej Polski. Ryś jest pięknym i dużym drapieżnikiem z rodziny kotów, o masie ciała sięgającej u dorosłych osobników od 15 do 35 kg. Jednak bez obaw, ryś nie jest agresywny, nie atakuje ludzi bez powodów, ani nie jest groźnym dla ludzi kotem takim jak lew czy puma. Pamiętamy przecież wszyscy niedawne informacje z gatunku „sensacji medialnych” o pumie krążącej po polskich lasach. Doniesienia o obecności rysia w naszych lasach maja zupełnie inna rangę i pozytywny wymiar.
Wczoraj był Wielki Dzień Pszczół. Choć w naszym kraju wszystkie media bardzo chętnie informują o wszelkich sensacjach, skandalach, paradach ludzi o nietypowych orientacjach seksualnych, „chwytliwych newsach” i innych takich, to o pszczołach słychać i widać było niewiele. Bardzo często cytuje się za to znaną myśl Alberta Einsteina: „Gdy zginie ostatnia pszczoła ludzkości zostaną tylko cztery lata życia”. Czy jednak oprócz cytowania geniusza podejmujemy jakieś działania w zakresie ochrony tych pożytecznych owadów, którym zawdzięczamy co trzecią łyżkę jedzenia? To oczywiste, że wraz z zagładą pszczół grozi nam głód, ponieważ pszczoły nie tylko bzyczą, żądlą i produkują miód, ale przede wszystkim zapylają…
Wczoraj w Pszczewie po raz 13 pojawili się rzeźbiarze, którzy zjechali z różnych zakątków Ziemi Lubuskiej na Plener Dużej Rzeźby w Drewnie. Warkot pił, uderzenia pobijaków, dźwięk dłut i zapach drewna, magia drewna… Bo drewno to doskonały i magiczny surowiec o różnorodnych zastosowaniach.
Wprawdzie leśniczy to nie entomolog co chodzi z lupą lub siatką na motyle, ale i on sporo czasu musi poświęcać na obserwacje różnych owadów. Mają one wielkie znaczenie dla lasu i jego trwałości, stąd znajomość ich biologii, umiejętność rozpoznawania gatunków owadów oraz ich żerów to ważna część pracy leśniczego. Od wiosny do jesieni trzeba zaglądać w korony drzew szukając larw i dorosłych owadów, odkrywać korę uschniętych drzew, obserwować usychające sadzonki i siewki na uprawach i zaglądać pod ziemię kontrolując populację pędraków chrabąszczy.
Niepostrzeżenie wchodzimy w czas późnego już lata. Upał daje się niemiłosiernie we znaki, a las pokryty jest kurzem, który podobno niebawem ma spłukać deszcz. Czekam na niego z utęsknieniem, choć rolnicy są bardzo zainteresowani dobrą pogodą czyli ciepłą i suchą, bo żniwa w pełni. Każdy ma inne marzenia bo ja nie cierpię upałów.
Nagrałem nową płytę- napisał w 2006 roku Józef Skrzek na swojej stronie www.skrzek.com. „W mieścinie na północnym pojezierzu Polski znalazłem inspiracje u Marii z Magdali...Pszczew tak nazywa się to miejsce i organy w tamtejszym kościółku zagrały wspólnie z Moogiem i Rolandem”
Dawne królewskie miasto, a dziś urocza wieś Pszczew leży w najbardziej zalesionej części Polski. W najbliższą niedzielę, na pszczewskim ryneczku odbędzie się doroczny Jarmark Magdaleński. Wokół Pszczewa jest kilkadziesiąt czystych jezior, wkomponowanych w urozmaicony krajobraz polodowcowy. To miejsce stworzone do wypoczynku, o niepowtarzalnym klimacie i nic dziwnego, że to właśnie tutaj trafili biskupi poznańscy, zakładając to miasto. W Pszczewie otoczonym kluczem dóbr stworzyli swoją letnią siedzibę, która swojego czasu urosła do rangi arcybiskupstwa. Wyjątkowe walory klimatyczne, uroki wciąż nieskażonej przyrody, bogactwo lasów i wód zachęca do poznania miejscowości i jej otoczenia.
„Warto by na rozstajach dróg, w rodzimych borach i lasach stawiano nie tylko kapliczki poświęcone patronowi myśliwych, ale także nieznanemu patronowi leśników. Będą to miejsca należnego kultu, a także podziękowania za pracę w lesie, który jest boskim dziełem stworzenia. A kiedy nadejdą ciemne chmury związane z pracą codzienną, reorganizacjami, bezrobociem, będzie można zawsze prosić o pomoc i wsparcie św. Jana Gwalberta, któremu losy leśników nie są obce”.
Wczoraj po południu zachmurzyło się potężnie i lunął deszcz, który przeszedł potem w grad. Wiatr rozdmuchał się okropny i giął drzewa do ziemi. Wokół leśniczówki jest wiele starych drzew i podmuchy wichury targały nimi strasznie. Dookoła słychać było ryk wiatru, szum wzburzonego jeziora, trzask łamiących się gałęzi, a za chwilę dźwięk strażackiej syreny. Zapanowały ciemności, bo jak to się mówi na wsi: „zabrało prąd”. Na szczęście wszystkie drzewa wokół leśniczówki wytrwały i zostały całe. Straciły tylko nieco gałęzi. Jednak kawałek za leśniczówką starą sosnę wicher rozdarł na pół i odłamana część zatarasowała powiatową drogę. Strażacy ją szybko uprzątnęli z drogi i ruszyli dalej. Co chwilę było słychać przemieszczające się strażackie samochody.
Dziś zrobiło się bardzo upalnie, a zatem pora zauważyć, że to już wakacje i czas urlopów. W Pszczewie coraz więcej samochodów z tablicami rejestracyjnymi z całej Polski, a bywa, że i z Europy. Na terenie ośrodków wypoczynkowych spory ruch i choć do tej pory aura nie sprzyjała plażowaniu to pewnie niebawem nad pięknym i czystym jeziorem Szarcz plaża zapełni się letnikami spragnionymi wypoczynku. Wielu wypoczywających wybiera się także do lasu, dlatego należało się dobrze przygotować na przyjęcie turystów. Pewnie mało kto się zastanawia skąd biorą się oznakowania szlaków, urządzenia turystyczne, kto buduje i sprząta parkingi leśne.