Jesień przywitała się już z nami pierwszymi przymrozkami i coraz krótszymi dniami, schowanymi za porannymi mgiełkami oraz kurtyną opadających liści. Jest jednak jak na razie łagodna i delikatna. Trzeba przecież przyznać, że nie zaatakowała gwałtownie i niespodziewanie, a raczej subtelnie skrada się, uprzedzając różnymi znakami. Minęła połowa października, a pomimo suchego lata na drzewach wciąż jeszcze zostało sporo liści. Wokół pszczewskiej leśniczówki rośnie wianuszek starych lip, są robinie akacjowe i potężny dąb.
Wczoraj pięknie zaświeciło słońce i okoliczne bory rozświetliły się świeżymi barwami. Kilkudniowy deszcz spłukał pył i nadał świeżości każdej gałązce czy igiełce. Ale to nie wiosna, ani lato, bo w lesie panuje cisza. Za to na niebie tłoczno od ptasich wędrowców. Z rana zajrzałem dziś nad Obrę i ze zdumieniem obserwowałem kilkadziesiąt czapli białych, które szczelnie wypełniły brzeg tej malowniczej rzeczki. Stały obok siebie jak wędkarze na zawodach, wpatrując się w taflę wody. Jaka szkoda, że aparat fotograficzny został w samochodzie...
Już drugi dzień za oknem słychać kap, kap, kap… Nareszcie! Leśne drogi pokryte popiołem kurzu, zakurzone uprawy i młodniki, trzeszcząca ściółka chłoną upragnioną wilgoć. Tak długo nie padało, słońce wciąż pieściło nas gorącymi promieniami, że można było zapomnieć, że to już od dwóch tygodni jesień. Przed południem jeszcze nie padało, a zatem przejechałem i przeszedłem sporą część leśnictwa, zaglądając w różne zakamarki. Muszę przecież nadrobić niewielkie „tyły” związane z moim niedawno zakończonym urlopem. Spędziłem go z żoną we fantastycznej, wschodniej części naszej pięknej Polski. Odwiedziłem koniki biłgorajskie
Zdecydowana większość obszaru leśnictwa Pszczew pokrywa się z granicami parku krajobrazowego. Czyli staje się oczywiste, że lasy i park krajobrazowy to jedno. Krajobrazy są tu bardzo różne, ale wszystkie przepiękne… Czy zastanawialiście się kiedyś co oznacza słowo krajobraz?
Pędrak- tak mówimy na bardzo nielubianą przez leśników, działkowców, rolników ale także wszystkich posiadaczy ogródków i trawników larwę niektórych chrząszczy. Najbardziej znanym i też chyba najbardziej nielubianym pędrakiem jest larwa chrabąszcza. W niektórych miejscach łatwo je spotkać w ziemi w sporych ilościach
W piątek zakończyła się w Pszczewie konferencja naukowa związana z obchodami 30-lecia istnienia Pszczewskiego Parku Krajobrazowego. Miałem tam okazję wystąpić z referatem i pisałem jeden z rozdziałów pięknej monografii wydanej przez Zespół Parków Krajobrazowych Województwa Lubuskiego. O szczegółach tego miłego wydarzenia opowiem może innym razem. Jednak chwila refleksji nad krajobrazem okolic Pszczewa i kolejna wizyta córki i zięcia z Julianem, zakochanych w pszczewskich lasach i jeziorach nasunęła mi taką oto myśl: „Czy może być coś piękniejszego nad Polski krajobraz?”
Jesień zbliża się nieuchronnie, choć dziś, tak jak i w ostatnie dni jest słonecznie i ciepło. Jednak poranne mgiełki, jaskółki sejmikujące sporymi grupami na drutach i tęsknie nawołujące się żurawie zwiastują zbliżającą się jesień. Nieśmiało zaczynają się już odzywać jelenie- byki, bo zbliża się pora rykowiska. Zaczęły porykiwać w chłodne poranki, ale fala ocieplenia nieco je wyhamowała. Jesień to pora wspomnień i nostalgii, to spowolnienie po wielkim pędzie czasu wiosny i pełni lata, to wytchnienie i czas na zatrzymanie się… Pęd życia, o którym wszyscy mówimy, na który czasem narzekamy ale nie potrafimy w zasadzie żyć inaczej niż w pośpiechu, sprawia, że z ulgą witamy jesień.
Wszystkie znaki przyrodnicze i zapowiedzi meteorologów wskazują, że przed nami ostatni prawdziwie letni koniec tygodnia. Jaskółki zbijają się już w spore stada i chętnie okupują druty wiszące nad polnymi drogami, opustoszały bocianie gniazda, żurawie nawołują się tęskni… O świcie mgły lepko otulają ciszę poranka, a wieczory stają się coraz chłodniejsze. Tak, dzieciakom kończą się wakacje, a nam wszystkim kończące się lato nieuchronnie przecieka przez palce. Nie lubię upałów i niemiłosiernie prażącego słońca, ale zachęcam do korzystania z ostatnich letnich dni. Zatem kto tu mieszka- niech korzysta, a zamiejscowych zapraszam do pszczewskich lasów i jezior. To zapewne ostatnia okazja, aby zażyć kąpieli w wodach czystych jezior, w których przyglądają lasy najbardziej zielonego zakątka Polski. Bo u nas na Ziemi Międzyrzeckiej, a na szczęście nie tylko u nas, bo i w całej Polsce jest przepięknie.
Rokitnik to skromny krzew lub małe drzewko z rodziny oliwnikowatych. Pozornie pospolity, mało znany, a przecież to witaminowa bomba. O jego właściwościach i zastosowaniach należałoby napisać książkę, a nie skromny, blogowy post… Warto go zatem poznać, dlatego postanowiłem go bliżej przedstawić, o co prosiła mnie kilkakrotnie blogowa czytelniczka Danka.
Zgrabna, delikatna i subtelna. Długonoga o smukłej szyi. Naturalnie piękna, bez silikonu, botoksu, ostrego makijażu i przypudrowanego noska. Zwinnie przemyka, można powiedzieć płynie pośród morza traw lub oceanu zbóż, zalotnie skubiąc delikatne listki świeżych ziół. Śle aksamitne powabne spojrzenia spod ciemnych rzęs i ma delikatny, choć wciąż nieco wilgotny nosek.