Wieści z jesiennego lasu

Tegoroczna jesień w zasadzie rozpieszcza nas dodatnimi temperaturami i sprzyjającą aurą. Na wielkiej lipie przed leśniczówką wciąż wiszą zielone liście! Nie było jesiennych szarug, porywistych wiatrów i przejmującego, wilgotnego zimna. Ludzie na wsi cieszą się, bo oszczędzają na opale choć przezornie ciągle pytają mnie o możliwość wyrobienia lub zakupienia drewna na opał. Przecież ciągle nie będzie „na plusie”…
19.11.2014

Tegoroczna jesień w zasadzie rozpieszcza nas dodatnimi temperaturami i sprzyjającą aurą. Na wielkiej lipie przed leśniczówką wciąż wiszą zielone liście! Nie było jesiennych szarug, porywistych wiatrów i przejmującego, wilgotnego zimna. Ludzie na wsi cieszą się, bo oszczędzają na opale choć przezornie ciągle pytają mnie o możliwość wyrobienia lub zakupienia drewna na opał. Przecież ciągle nie będzie „na plusie”…

Las, choć już coraz rzadziej pozłocony jesiennym słońcem, a raczej szary i zamglony cieszy kolorami:

11342.jpg

 

Sezon dla grzybiarzy wciąż trwa i czasem spotykam w lesie amatorów kurek i zielonek. Dziś, gdy odbierałem „gałęziówkę” pracowicie ułożoną w stosy przez mieszkańca Szarcza, spotkałem całkiem fajnie wyglądające podgrzybki:

11343.jpg

 

Rosną też czubajki kanie, nazywane u nas sowami. Jedna z nich, rosnąca pod starą sosną została udekorowana łezkami żywicy:

11344.jpg

 

Ostanie dni byłem bardzo zajęty wywozami drewna. Z mojego leśnictwa w krótkim czasie wyjechało kilkaset metrów drewna stosowego. Codziennie wystawiałem po 6, a czasem nawet 9 kwitów wywozowych kierowcom samochodów z drewnem. Niektórzy szybko wracali po kolejny transport, bo wozili drewno na wagony kolejowe. Czasami przeładowują drewno z mniejszego samochodu, którym wywożą je z różnych zakątków lasu na większy, który jedzie z drewnem nawet poza granice naszego kraju:

11345.jpg

 

Większość coraz krótszego dnia zabiera mi teraz organizacja wywozu drewna, pilotowanie samochodów, wystawianie kwitów, których już w tym roku wydrukowałem ponad 400. Dodatkowo trzeba teraz wciąż liczyć metry drewna i hektary wykonanych trzebieży i czyszczeń. Nie wolno przekraczać ustalonych planów powierzchniowych i limitów kosztów ale z drugiej strony wszystkie zabiegi muszą zostać wykonane w punkt, dokładnie rozliczone, a drewno sprzedane. Jest się przy czym uwijać. A gdy człowiek się spieszy to…

Dziś już dość późnym popołudniem wybrałem się sprawdzić stosy papierówek i gdy wyjechałem na stromy pagórek spotkałem tuż za nim niemiłą niespodziankę. Wpadłem w głębokie dziury, które ktoś wyrył kołami samochodu, nie mogąc pokonać stromizny pagórka. Płyta podłogowa zaryła się w żwirowe podłoże, a koła straciły przyczepność z podłożem. Zawiesiłem się na pagórku spodem samochodu i nie pomógł napęd na cztery koła, a nawet włączony reduktor.

11346.jpg

 

 Odkopywałem kilkadziesiąt minut spód auta, podkładałem gałęzie pod koła ale nie było szans na uwolnienie Rockiego z pułapki. Szkoda mi było czasu na dalsze kopanie i musiałem wezwać posiłki.

Na szczęście w tym miejscu mój telefon „miał pole”. Przyjechał na pomoc najpierw podleśniczy, który wracał do domu i zobaczył zaryte auto. Jednak jego autko nie miało szans na wytarganie Rockiego. Mieszkający niedaleko kierowca dużego ciągnika obiecał pomoc najwcześniej za dwie godziny, bo pracował przy zrywce drewna w innym leśnictwie. Był na szczęście w domu mój serdeczny kolega Janek i za kilkanaście minut zaczepiał już przygotowaną linę do swojego auta. Jego Landrower, choć ze sporym mozołem, uratował mnie z opresji.

Zdążyłem dokończyć to co zaplanowałem na dziś i zajrzałem jeszcze na drugi koniec leśnictwa, gdzie niedawno firma budowlana naprawiała zarwane przepusty na leśnych rowach:

11347.jpg

 

To ważna sprawa, bo jak nadejdą jesienne słoty to niedrożny przepust uniemożliwi korzystanie z drogi wywozowej. A w lesie wciąż jeszcze sporo ponad 1000 m3 drewna do wywiezienia.

Oznak nadchodzącej zimy jednak jeszcze nie widać. Staszek, mój kolega „spode  Tater”  mówił mi kilka dni temu, że u nich niedźwiedzie jeszcze nie myślą o śnie zimowym. U nas z braku niedźwiedzi trzeba obserwować inne zwierzęta. Codziennie spotykam w lesie wciąż bardzo aktywne wiewiórki:

11348.jpg

 

One także nie myślą jeszcze o układaniu się do zimowego snu i baraszkują wśród konarów sosen. Jedna z rudych baletnic zadomowiła się na podwórzu leśniczówki i codziennie ją obserwuję z kuchennego okna. Wczoraj przybiegła z sosnową szyszką, którą obgryzała sobie na modrzewiu przed leśniczówką:

11349.jpg

 

No i jak tu nie cieszyć się jesienią? Lepiej oglądać wiewiórki niż roześmiane twarze na wyborczych plakatach… Ruszajcie zatem do jesiennego lasu zanim zapadniecie w sen zimowy, bo jest tam wciąż ciekawie i kolorowo.

 

Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl