Urlop

Od tygodnia jestem na urlopie. Leśnictwo przekazałem podleśniczemu. Jedyną robotą jaką ma to wycięcie dwudziestu choinek, które będą sprzedawane w sąsiedniej wsi. Pozyskanie zakończone!
20.12.2008

Od tygodnia jestem na urlopie. Leśnictwo przekazałem podleśniczemu. Jedyną robotą jaką ma to wycięcie dwudziestu choinek, które będą sprzedawane w sąsiedniej wsi. Pozyskanie zakończone!

Jeżdżę konno, nadrabiam zaległości w czytaniu prasy i książek. Żona zadowolona, bo w przedświątecznym rozgardiaszu mogę jej pomagać, chociażby pilnując trochę naszej córki, która ma 20 miesięcy i jest na etapie takiej ciekawości świata, że nie można jej spuścić z oka – co chwila trzeba ją wyciągać zza jakiejś szafy gdzie się zaklinowała albo ratować z innej opresji. Jak już nie dajemy rady ogarnąć malucha, wołamy psa. Stanowi najlepszą rozrywkę, a oprócz tego wykazuje się niespożytą cierpliwością i ignoruje ciągnięcie za ogon, zaglądanie do ucha, oka, wnikliwe oględziny łap – co daje chwilę wytchnienia.

Siedzę w domu, cudownie jest. Sporo surfuję też po Internecie i buszuję po forach dotyczących amatorskiej produkcji serów w warunkach domowych. Dowiaduję się coraz to nowych rzeczy – na przykład tego, że sery pleśniowe są barwione sztucznie, żeby wyeksponować pleśń. Szok !!! A sery żółte wcale nie są żółte dlatego, że jest to naturalny kolor jaki pojawia się w trakcie ich dojrzewania, tylko dlatego, że również dodaje się im odpowiednie barwniki – żółte, pomarańczowe ... Kolejny „news” - mleko przed obróbką jest pasteryzowane (taki mus sanitarno - unijny) więc traci wiele ze swoich naturalnych walorów.

Na forach wypowiadają się głównie praktycy robiący sery w domu oraz ci, którzy zamierzają do takiego eksperymentu przystąpić, ale zdarzają się również ludzie pracujący w przemyśle mleczarskim. Zdaniem jednego z takich internautów, proces jest niezwykle trudny do przeprowadzenia, niemożliwy wręcz w domowych warunkach ... bo przecież produkcja sera to nieustanne kontrolowanie wilgotności powietrza, temperatury, odczynu PH i mnóstwa innych czynników.

Ja myślę sobie, że skoro baca na hali robił owcze sery parę setek lat temu i dawał radę, to nie jest to takie trudne. Chyba, że chodzi o wytworzenie produktu, który będzie ładnie i kolorowo wyglądał, a jego smak i wartości odżywcze to sprawy absolutnie drugorzędne.