Tajemnicze inicjały związane z lasem

Dziś nad drzwiami wielu domów pojawiają się naniesione białą kredą dla niektórych tajemnicze napisy K+M+B 2013. To świadectwo dzisiejszej uroczystości Objawienia Pańskiego, zwanej też świętem Trzech Króli. Nazwę Trzech Króli zaakceptowała tradycja wielu narodów świata. Dlaczego tym piszę, wkradając się niepostrzeżenie w sferę sacrum? Bo to święto, oprócz innych zalet ma bardzo wiele wspólnego z lasem i zwierzętami! Zgodnie z tradycją Jezus najpierw objawił się zwierzętom, potem narodowi wybranemu (pasterze), a na końcu poganom w osobach trzech króli. Kacper, Melchior i Baltazar, których to inicjały przedzielone znakiem krzyża, wypisujemy dziś nad drzwiami:
06.01.2013

Dziś nad drzwiami wielu domów pojawiają się naniesione białą kredą dla niektórych tajemnicze napisy K+M+B 2013. To świadectwo dzisiejszej uroczystości Objawienia Pańskiego, zwanej też świętem Trzech Króli. Nazwę Trzech Króli zaakceptowała tradycja wielu narodów świata. Dlaczego tym piszę, wkradając się niepostrzeżenie w sferę sacrum? Bo to święto, oprócz innych zalet ma bardzo wiele wspólnego z lasem i zwierzętami! Zgodnie z tradycją Jezus najpierw objawił się zwierzętom, potem narodowi wybranemu (pasterze), a na końcu poganom w osobach trzech króli. Kacper, Melchior i Baltazar, których to inicjały przedzielone znakiem krzyża, wypisujemy dziś nad drzwiami:

6081.jpg 

kredę przyniesioną z kościoła w dniu Objawienia Pańskiego, reprezentowali trzy kontynenty znane światu w czasie  współczesnym Chrystusowi. Były to Europa, Afryka i Azja i królowie z tych kontynentów, którzy przybyli prowadzeni przez tajemniczą gwiazdę do miejsca narodzenia Jezusa oddali mu hołd jako królowi całej Ziemi. Trzej królowie – mędrcy przynieśli Jezusowi w darze to, co było wtedy najcenniejsze na świecie, czyli złoto, kadzidło i mirrę. Złoto to do dziś powszechnie znany symbol bogactwa i cenny metal związany z przyrodą. Czy wiecie, że do 2010 roku wydobyto na świecie 166 tys. ton tego bardzo plastycznego żółtego metalu? Mirra jest mniej znaną, wonną żywicą kolczastego krzewu „Commiphora myrrha” występującego na sawannie Afryki Wschodniej i Północnej oraz na Płw. Arabskim. Owoce, podobne do oliwek, są gorzkie co po arabsku oznacza „murr”, stąd pewnie nazwa mirra.  Z nacięć lub ran naturalnych krzewu (ta była najcenniejsza)  wycieka obficie gęsty płyn żywiczny, który zastyga tworząc czerwono-żółte grudki, czasem całe nawisy. Mirra w tej postaci była przedmiotem ożywionego handlu od czasów starożytnych, a także cennym darem, jakim wielcy tego świata obdarowywali się dla pozyskania życzliwości. Była też wyznacznikiem statusu i gwarantującym nieśmiertelność obiektem pożądania mieszkańców starożytnego Egiptu. Zgodnie z relacjami świadków, podczas otwierania grobowca Tutenchamona aromat mirry był wciąż wyczuwalny. Według wierzeń Egipcjan mirrę przyniósł na Ziemię Bóg Horus, podobnie boskie pochodzenie aromatycznym roślinom nadawali Grecy. W Starym Testamencie zawarta jest receptura olejku do namaszczania, którego głównym składnikiem jest mirra. Dziś wiadomo, że mirra jest silnym środkiem przeciwbólowym, obniża mocno poziom cholesterolu i jest lekiem przeciwko nowotworom, szczególnie piersi. Św. Marek powiada, że wino mirrowe (winum murratum) podali Chrystusowi rzymscy żołnierze przed ukrzyżowaniem, aby uśmierzyć jego ból, ale Chrystus nim wzgardził.

 Z kolei kadzidło to znana od wieków mieszanina, na którą składają się głównie składniki pochodzenia roślinnego: żywice i zioła, a także kwiaty, drewno, nasiona, owoce, liście, korzenie, kłącza oraz olejki esencjonalne. Można do niego dodawać składniki pochodzenia zwierzęcego czyli ambrę, piżmo czy wieczko (operculum). Wszystko co ludzkie, wiąże się z lasem…

W kulcie okadzanie kadzidłem należy do prastarych zwyczajów. W wielu religiach traktowane jest jako znak bliskości z sacrum, komunikowanie się z nim człowieka. Są różne rodzaje kadzideł w kościele katolickim i każdy ksiądz ma swoją recepturę, ale zawsze w jej składzie są żywice drzew. Najczęściej naszej sosny:

6082.jpg

 Mój dawny proboszcz, w czasach gdy biegałem w komży ministranta twierdził, że najlepszy jest sproszkowany bursztyn i części roślin o cytrusowym zapachu. Sadził różne krzewy w ogrodzie przy plebani.

 Święto Trzech Króli kończy czas świętych wieczorów i dwunastu pustych dni trwających od Bożego Narodzenia. Te wieczory poświęcano życiu towarzyskiemu oraz rodzinnemu i nie wolno było pracować po zachodzie słońca. Mówiono, że: „kto w te wieczory przędzie i mota, temu wilk do obory załomota”. Z kolei pogoda panująca w czasie tych 12 dni była wróżbą na dwanaście miesięcy roku. Jest przysłowie: „gdy Trzy Króle pogodą obdarzą, nie zasypiaj ranków gospodarzu”. Dziś u mnie jest, niestety, deszczowo, szaro i ponuro mgliście…

Z dniem Trzech Króli wiąże się mnóstwo obyczajów, obrzędów, zabaw: odwiedzanie szopek, śpiewanie kolęd, obdarowywanie się prezentami, pieczenie różnych smakołyków i wybieranie „migdałowego króla”.  No i przede wszystkim chodzenie po kolędzie, nie tylko jako wizyta duszpasterska poprzedzona dzwonkami ministrantów, ale chodzenie z turoniem, Herodem, niedźwiedziem, kozą czy bocianem. Zwierzęta były zawsze blisko związane z ludźmi, stąd ich silne usytuowanie w tradycji. Dziś zupełnie odrywamy się od korzeni tradycji ludowych, choć czasem korzystamy np.z wilczych skór:

6085.jpg

Często, szczególnie w miastach, taki świąteczny czas traktujemy tylko jako dni wolne od pracy i nie rozumiemy ich znaczenia. Nie zamykajmy się w domach i nie spędzajmy wolnego czasu przy kolejnym filmie. O czym będziemy opowiadać dzieciom, wnukom? Może dziś spotkacie kolędników w skórach i ze zwierzętami oraz „mędrców wschodu” poprzedzanych gwiazdą na patyku?  Trzej królowie nazywają się wtedy swojsko: Kasper, Majcher i Bajtazy. Jeden z nich jest zwykle wysmarowany sadzą. Jednak popłoch zwykle czyni turoń z niedźwiadkiem. Turoń to tradycyjny „ludozwierz”, który jest swoistym wyrzutem sumienia ludzi, związanym z wytępieniem u nas tura. Kolędnik, który zastępuje prawdziwego tura odziany jest w skórę i kłapie paszczęką, przydają się solidne rogi:

6086.jpg

 Nie, te to rogi afrykańskiego bawoła, a nie tura. Ostatniego tura ubito pod Sochaczewem w 1620 roku. Przedtem pachołkowie - kolędnicy poprzebierani w wilcze i niedźwiedzie skóry prowadzili ze sobą płowe turoniątko i małego niedźwiadka, których sporo było w kniei, stąd hodowano je też przy dworach. Polska wieś kochała tura, bo to protoplasta naszej krowy-żywicielki:

6087.jpg

 Stąd zapewne kult turonia, choć są pewnie i inne przyczyny. Spotkamy go w wielu dziełach literackich, choćby u Żeromskiego, a na początku roku życzymy sobie, abyśmy byli mocni i zdrowi jak tur.

Inicjały KMB pisane święconą kredą nad drzwiami i na węgłach zagród chroniły od wieków dom przed wichurami ( jakże to dziś potrzebne!) bo: „Trzej Królowie wichry ciszą i krzyżyki na drzwiach piszą”, a także przed złymi duchami i wizytami niechcianych w gospodarstwie zwierząt czyli niedźwiedzi i wilków:

6083.jpg

Z kolei poświęcona w ten dzień woda także chroniła dom przed wszelkimi nieszczęściami, stawiana pomiędzy wschodzącym zbożem zapewniała urodzaj w polu, a zawieszona w pojemniku w sadzie sprawiała, że „ostatek mrozu nie niszczył kwiecia”.

Dzisiejszy wieczór kończy „święte wieczory”, a rozpoczyna staropolskie zapusty, czyli karnawał. Pamiętajmy w nim także o ucztach dla ptaków i dokarmiajmy je stale:

 6088.jpg

Podczas zimowych spacerów podrzućmy do paśników lub na skraj lasu marchewkę, jabłka lub parę kolb kukurydzy dla naszych „braci mniejszych”, o których tak dobrze pamięta i pięknie opowiada przy różnych okazjach polska, narodowa tradycja.

Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl