Sezon jagodowy się kończy, grzybowy zaczyna
W naszym lesie i okolicach jagód już coraz mniej. Coraz mniej również ludzi z wiadrami do których zbiera się jagody. Ponieważ deszcz pada już trzeci tydzień, zaczyna się sezon grzybowy.
Dzięki deszczom uprawy odżyły. Siewki sosny pokryły przygotowaną pod obsiew ziemię, a sadzonki posadzone kilka lat temu chyba czekały na taki sezon. Przyrosty tegoroczne są imponujące – nawet ponad 1 metr. Dotychczas dawały maksymalnie 20 centymetrów. Zajrzałem do mojego ulubionego młodnika w 391 oddziale – aż przyjemnie popatrzeć, rośnie jak na drożdżach.
Przejście z sezonu jagodowego do grzybowego można w lesie określić nie tylko na podstawie kalendarza, ale również na podstawie zwiększonej liczby łamiących przepisy samochodów oraz pozostawianych w lesie śmieci. Co oznacza taki sezon dla leśniczego? Do lasu, stanowiącego własność Skarbu Państwa, oczywiście, wejść może każdy. (Stały zakaz wstępu obowiązuje jedynie na uprawach leśnych do 4 m wysokości, powierzchniach doświadczalnych, w drzewostanach nasiennych, ostojach zwierząt, źródliskach rzek i potoków, obszarach zagrożonych erozją oraz tam, gdzie nadleśnictwa wprowadzają okresowy zakaz wstępu do lasu.) Można wejść – ale nie wjechać samochodem! Wjeżdżanie do lasu drogą leśną jest zabronione, nawet jeżeli nie ma zakazu wjazdu, a jeżeli zdarzy się spotkanie ze strażą leśną, grozi mandat.
To, że w Polsce lasy są dostępne powszechnie i niemal bez ograniczeń jest ewenementem na skalę europejską. Tak samo jak u nas, nigdzie w Europie nie można do lasu wjeżdżać samochodem. W wielu krajach nawet pieszo można poruszać się jedynie po wyznaczonych ścieżkach. To, że grzyby możemy zbierać do woli, również nie jest wcale wszędzie takie oczywiste. W Austrii jest oficjalny limit pojemności kosza na grzyby – a za przekroczenie dozwolonej ilości grozi wysoka kara.
Któregoś razu, jadąc przez las rowerem, spotkałem starszego pana, który z pełnym koszem grzybów szukał… swojego samochodu. „A nie widział pan nigdzie niebieskiego golfa?” - zapytał. Przyznam, że mnie zatkało. Grzybiarze często wiedzą o zakazie wjazdu do lasu, ale łamią go z premedytacją. Zdarza się również, że kiedy mówię, że wypisze im mandat, grożą mi że do końca życia będą mnie ciągać po sądach. Inni straszą czymś materialnym ukrytym w bagażniku.
Wjazd do lasu warto przemyśleć – nie dalej jak w zeszłym tygodniu wyciągałem z błota samochód – nową Skodę Octavię – za pomocą długiego holu. Po samochodzie na leśniej drodze została głeboka bruzda, którą „wyorała” skrzynia biegów. Jestem pewny, że ta pani nigdy już do lasu samochodem nie wjedzie…