Przetarg na zulusa

Wczoraj zaczął się nam grudzień i nastała pora dopinania wszelkich prac leśnych. Trzeba zakończyć zaplanowane na ten rok zadania gospodarcze, zmieścić się w planie kosztów oraz dostosować to wszystko do podpisanej umowy z firmą wykonującą usługi leśne. Nie jest to łatwe, tak jak wszelkie prace wykonywane w lesie. To problem leśników, a tymczasem wykonawcy usług leśnych mają inne dylematy.
02.12.2012

Wczoraj zaczął się nam grudzień i nastała pora dopinania wszelkich prac leśnych. Trzeba zakończyć zaplanowane na ten rok zadania gospodarcze, zmieścić się w planie kosztów oraz dostosować to wszystko do podpisanej umowy z firmą wykonującą usługi leśne. Nie jest to łatwe, tak jak wszelkie prace wykonywane w lesie. To problem leśników, a tymczasem wykonawcy usług leśnych mają inne dylematy.

Właśnie rozpoczął się okres rozstrzygania przetargów rozpisywanych według reguł ustalonych w ustawie o zamówieniach publicznych na wykonanie prac w poszczególnych leśnictwach na najbliższy rok. Zdarza się, że przetargi ogłaszane  na usługi rozpisane są na 2-3 lata. To „być albo nie być” dla firm usługowych, których właściciele może nie szukają natchnienia w dylematach opiewanych przez Szekspira, ale martwią się o przyszłość swoich przedsiębiorstw.  Praca leśnego robotnika to ciężki kawałek chleba:

5951.jpg

 Ale jak się przegra przetarg to co robić? Można tę pracę porównać do pracy górnika czy hutnika, bo jest podobnie trudna i niebezpieczna. Wymaga siły fizycznej, odporności na ekstremalne warunki pogodowe, umiejętności radzenia sobie w różnych sytuacjach i… szerokiej wiedzy. Obecnie prace leśne wykonują w Lasach Państwowych Zakłady Usług Leśnych, które realizują zlecone przez leśników czynności. Są to prywatne firmy wykonujące wszystkie zadania związane z ochroną, hodowlą  i użytkowaniem lasu. Właścicieli i pracowników ZUL  określa się mianem” zulowców”, a czasem żartobliwie  ”zulusów”. To ZUL-e zatrudniają pracowników leśnych, którzy wykonującą trudne, ale ważne dla bytu lasu prace w lesie:

5952.jpg

 Początek lat dziewięćdziesiątych XX wieku to czas wielkich przemian w kraju. Zlikwidowano Państwowe Gospodarstwa Rolne i zmiany nastąpiły także na leśnym rynku pracy. Wcześniej w Lasach Państwowych było wielu robotników zatrudnianych przez nadleśnictwa jako pracownicy stali, sezonowi, a nawet interwencyjni- ściągani do pilnych prac z innych części kraju. Pracowali w lasach jako drwale, zrywkarze, żywiczarze oraz na szkółkach leśnych i składnicach drewna. Od lat w naszych leśnictwach nie ma już praktycznie robotników zatrudnianych przez LP. Wszelkie prace wykonują „zulusi”. Zadania zleca im i nadzoruje ich wykonanie leśniczy. Usługi leśne to praca na „żywym organizmie”, w zmieniających się warunkach przyrodniczych i gospodarczych. Reguły współpracy leśniczego i ZUL-a  narzuca obu stronom także oprócz umowy wiele przepisów związanych m.in. z zasadami hodowli lasu, instrukcją bhp oraz zasadami certyfikacji lasów. Leśniczy musi to wszystko umiejętnie połączyć, realizując plany zadań na 100% i w dodatku spełniając wymagania odbiorców drewna. Udana współpraca leśniczego i „Zulusów” to fundament dobrej gospodarki leśnej. Dobrze jak jest to współpraca wieloletnia, bo wtedy znane są wzajemne oczekiwania. Duże znaczenie ma także znajomość specyfiki terenu. Zdarza się też, że co roku inny ZUL jest wykonawcą prac w jednym leśnictwie. Wtedy także trzeba sobie ułożyć współpracę, ale potrzeba na to czasu. Stąd przełom roku, w który właśnie wkraczamy kojarzy się nam z nerwowym pośpiechem i niepewnością. Właśnie zapadają decyzje jaki ZUL będzie wykonywał wszystkie prace w moim leśnictwie przez najbliższy rok. To bardzo ważne dla organizacji pracy, bo „zulusi” są rozmaicii dysponują różnym sprzętem oraz poziomem wiedzy. "Zulus” musi umieć perfekcyjnie ścinać drzewa, bo cały rok wykonuje zręby, trzebieże i czyszczenia. Może to robić ręcznie:

5953.jpg

Ale dziś trudno wyobrazić sobie intensywne prace bez harwestera:

5954.jpg

 Potem należy ścięte drzewa ściągnąć, czyli zerwać do drogi wywozowej i wyrobić z nich różne sortymenty drzewne . Zulusi mogą mieć taki sprzęt do zrywki drewna:

5955.jpg

Choć lepiej jak mają taki, a to już normalny obrazek w moich stronach:

5956.jpg

Aby być wiarygodnym partnerem dla leśników, właściciel ZUL-a musi mieć dużo specjalistycznego sprzętu i profesjonalną grupę pracowników. Nie jest to łatwe, bo praca jest bardzo ciężka i mało atrakcyjna:

5957.jpg

 W kabinie harwestera czy forwardera może nie jest źle, ale wiele prac nadal wykonuje się ręcznie, dźwigając ciężkie wałki czy machając siekierą lub łopatą. To praca na mrozie, w upale, kurzu, deszczu. Gryzą meszki, kleszcze i komary, no i trzeba być dyspozycyjnym nieustannie, bo przecież „zulusi” uczestniczą także w dogaszaniu pożarów czy zabiegach chemicznych. Trzeba zainwestować sporo pieniędzy w harwestery, forwardery, pługi, konie, ciągniki, wykaszarki czy pilarki, a głównie w ludzi, którzy muszą wykonywać prace odpowiednio przygotowani. Przetarg wygrywa się najczęściej oferując najniższą cenę za usługi wykonane z gwarancją najwyższej jakości i staranności . Leśny przedsiębiorca musi być zatem znakomitym ekonomistą i menadżerem, aby utrzymać się na leśnym rynku usług. Leśni robotnicy to ludzie, którzy sami się nauczyli swojego fachu, bo na razie nie ma w Polsce szkoły, która w pełni kształci „zulusów”. Mają ukończone szkolenia operatorów pilarek i harwesterów, posiadają uprawnienia do wykonywania zabiegów chemicznych, ale reszty muszą, najczęściej błyskawicznie, nauczyć się sami pod czujnym okiem leśniczego. A każdy leśniczy wie, że trzeba docenić i uszanować pracę, którą wykonują ZUL-e. Staram się jak mogę, aby stworzyć najlepsze warunki współpracy i traktować ZUL- a jak równorzędnego partnera. Bo „Zulusi” to twardy, dumny naród jak afrykańskie plemię Zulu, które swojego czasu podbiło prawie całą Afrykę. Niebawem dowiem się kto będzie podbijał moje leśnictwo w 2013 roku.

Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl