Niepewność leśniczego, zulowca i drwala

Za oknami nieco mroźnie, czasem szaro i mokro, kiedy indziej biało i ślisko. Dzień krótszy od poprzedniego mija bardzo szybko, poganiany nerwowym pośpiechem i natłokiem spraw. Charakterystyczny tupot Rudolfa i typowe dla jowialnego Mikołaja „hohohoho”, oraz zauważalna i odczuwalna najbardziej w reklamach magia świąt, wskazują, że to już grudzień…
06.12.2016

Za oknami nieco mroźnie, czasem szaro i mokro, kiedy indziej biało i ślisko. Dzień krótszy od poprzedniego mija bardzo szybko, poganiany nerwowym pośpiechem i natłokiem spraw. Charakterystyczny tupot Rudolfa i typowe dla jowialnego Mikołaja „hohohoho”, oraz zauważalna i odczuwalna najbardziej w reklamach magia świąt, wskazują, że to już grudzień…

To miesiąc kojarzący się leśniczemu z nerwowym pośpiechem i nieustannymi telefonami. Dotyczą one w równym stopniu choinek jak drewna. Bo dla wielu ludzi leśniczy kojarzy się głównie z osobą zawodowo związaną z „produkcją” choinek. Wolą ich szukać w leśniczówce, a nie w centrum handlowym. Choć dla leśniczego zdecydowanie ważniejsze są teraz sprawy drewna, naturalnie tego w skali makro.

12971.jpg

Grudzień to przecież miesiąc kojarzący się leśniczemu już od wielu lat z porą dopinania umów na dostawy drewna do odbiorców. To także pora kiedy należy zakończyć precyzyjnie zaplanowane na ten rok wszelkie prace leśne. W ich wyniku powstaje drewno, na które zwykle niecierpliwie czekają odbiorcy. Zamówili je dokładnie określając ilość i jakość. Leśniczy musi je terminowo przygotować, dokładnie pomierzyć, odebrać  i wywiązać się z umów podpisanych na styku leśnicy-drzewiarze.

12972.jpg

 

  Zadania gospodarcze należy wykonać na 100 procent, zmieścić się w planie kosztów oraz dostosować to wszystko do podpisanej umowy z firmą wykonującą usługi leśne. Bo przecież to nie leśniczy z podleśniczym przygotowuje drewno, wykonuje zadania gospodarcze i wszelkie zabiegi pielęgnacyjne w lasach.

Wszelkie prace leśne wykonują w Lasach Państwowych Zakłady Usług Leśnych, które realizują zlecone przez leśników czynności. Są to prywatne firmy wykonujące wszystkie zadania związane z ochroną, hodowlą  i użytkowaniem lasu. Właścicieli i pracowników ZUL: drwali, zrywkarzy, operatorów różnych maszyn, a czasem także „operatorów” siekier, tasaków, łopat czy kos, określa się mianem „zulowców”. To ZUL-e zatrudniają dziś pracowników leśnych, którzy wykonują trudne, niebezpieczne i jakże  ważne dla bytu lasu fizyczne prace w lesie.

12973.jpg

 

Choć nie zawsze tak było. Zmieniła to jednak uchwalona w 1991 roku ustawa o lasach. Powstała ona po znaczących przemianach ustrojowych naszego kraju, w realiach gospodarki rynkowej. Wcześniej pracowników leśnych wykonujących prace fizyczne zatrudniały Lasy Państwowe. Tak samo jak dzisiejszych leśników, którzy zajmują się zarządzaniem, planowaniem prac, projektowaniem różnych działań w lesie i nadzorem nad nimi, kosztorysowaniem i rozliczaniem zadań. Leśników zaliczanych do Służby Leśnej, noszących zielone mundury wspierają pracownicy administracji. W całej ogólnopolskiej organizacji zatrudnienie znajduje dziś ponad 25 tysięcy ludzi z kadry zarządzającej. To około 5,5 tysiąca leśniczych, podobna liczba podleśniczych, 430 nadleśniczych, wielu specjalistów i pracowników nadleśnictw, zakładów oraz dyrekcji. Tylu pracowników pozostało z 116,5 tyś. osób jakie Lasy Państwowe zatrudniały w początku lat 90 XX wieku. Zupełnie inaczej wyglądała wtedy praca leśników i drwali. Grudzień w tamtych latach kojarzył się z dymem ognisk płonących na zrębach, zapachem choinek zwożonych na plac leśniczówki lub nadleśnictwa, spokojem i ciszą zimowego lasu. Rok gospodarczy kończył się w marcu i wszystko było zorganizowane inaczej, choć to nie znaczy, że lepiej… To już jednak historia i dziś w lesie, oprócz praw natury także bardzo ważne są prawa rynku.

 12979.jpg

 

Ojciec praw rynku, bo tak  wielu nazywa Adama Smitha - szkockiego doktora ekonomii i zarządzania, chyba jako pierwszy je zrozumiał i przedstawił  filozofię działania tej koncepcji. Zrobił to w wydanej w roku 1776 książce „Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów”.  Smith właśnie w tej książce podkreślał wielką rolę konkurencji. Nazwał ją tam „niewidzialną ręką rynku − prowadzącą naturalne interesy oraz wskazującą inklinacje ludzi do tego, co najbardziej odpowiada interesom całego społeczeństwa. Interes własny działa jak siła napędzająca, kierująca ludzi do takiej pracy, której efekty są potrzebne społeczeństwu”.

Wskazana przez Smitha „niewidzialna ręka rynku” odegrała wielką rolę w reformach wieludziedzin życia społecznego początku lat 90, w tym w reorganizacji Lasów Państwowych ale także np. Państwowych Gospodarstw Rolnych.  W przeciągu krótkiego czasu z Lasów Państwowych odeszło kilkadziesiąt tysięcy pracowników. Zakładali wtedy małe, prywatne, często rodzinne firmy leśne lub zaczynali od jednoosobowej działalności gospodarczej. Zaczęła się era przetargów na usługi leśne i odtąd w grudniu, zarówno leśniczy, zulowiec- właściciel firmy  jak drwal czy zrywkarz w niej pracujący nucą sobie rozsławiony niezapomnianym głosem Marka Grechuty wiersz „Niepewność” Adama Mickiewicza:

Gdy cię nie widzę, nie wzdycham, nie płaczę,

Nie tracę zmysłów, kiedy cię zobaczę;

Jednakże gdy cię długo nie oglądam,

Czegoś mi braknie, kogoś widzieć żądam

Każdy leśniczy zapewne chętnie „domruczy” sobie własną dalszą kompozycję:

I tęskniąc sobie zadaję pytanie:

Kto moim zulowcem w tym roku zostanie?

 

Przecież skoro wszelkie prace wykonują „zulowcy” to oczywistym nie tylko się wydaje ale absolutnie prawdziwe jest stwierdzenie, że  fundamentem dobrej gospodarki leśnej jest udana współpraca leśniczego i firmy leśnej.

 

 12977.jpg

Usługi leśne to praca na „żywym organizmie”, w zmieniających się warunkach przyrodniczych, rynkowych i gospodarczych. Wszelkie prace i zadania zleca „zulowcom” leśniczy i nadzoruje ich wykonanie.  Reguły współpracy leśniczego i ZUL-a narzucają obu stronom prawa rynku, a szczególnie ustawa o zamówieniach publicznych. Oprócz umowy, podpisanej po rozstrzygnięciu publicznego przetargu szczegóły  współpracy reguluje wiele przepisów związanych m.in. z zasadami hodowli lasu, instrukcją bhp oraz wymogami ochrony przyrody i certyfikacji lasów. Leśniczy musi to wszystko umiejętnie połączyć, realizując plany zadań na 100% i w dodatku spełniając wymagania odbiorców drewna. Jestem przekonany, że nie jest to możliwe bez zgodnej współpracy z profesjonalną firmą leśną. Ale sztywne reguły zamówień publicznych i „urzędnicze normy” nie zawsze temu sprzyjają. Przetarg wygrywa się najczęściej oferując najniższą cenę za usługi wykonane z gwarancją najwyższej jakości i staranności. Leśny przedsiębiorca musi być zatem znakomitym ekonomistą i menadżerem, aby utrzymać się na leśnym rynku usług. Aby być wiarygodnym partnerem dla leśników musi mieć dużo specjalistycznego sprzętu i profesjonalną grupę pracowników. Nie jest to łatwe, bo praca jest bardzo ciężka i dla wielu mało atrakcyjna. Kadra leśnych pracowników nie jest stabilna i przewidywalna…

Dlatego ta „leśna piechota” pracuje często na zasadzie rodzinnych tradycji i z powodu trudno dla niektórych zrozumiałej miłości do lasu. Drwal czy kierowca ciągnika lub operator harwestera pracuje najczęściej z podobną pasją i umiłowaniem lasu jak leśniczy. Choć z pewnością to trudniejsza praca.

12975.jpg

 

 W kabinie harwestera czy forwardera może nie jest źle, ale wiele prac nadal wykonuje się ręcznie, dźwigając ciężkie wałki czy machając siekierą lub łopatą. To praca na mrozie, w upale, kurzu, deszczu. Gryzą meszki, kleszcze i komary, no i trzeba być nieustanniedyspozycyjnym, bo przecież „zulowcy” razem z leśnikami uczestniczą także w nocnym dogaszaniu pożarów czy bardzo porannych zabiegach chemicznych. Trzeba zainwestować sporo pieniędzy w harwestery, forwardery, pługi, frezy. Czasem też w trudne do zastąpienia konie, ciągniki, wykaszarki czy pilarki, a głównie w ludzi, którzy muszą wykonywać prace odpowiednio przygotowani i wyposażeni w sprzęt ochrony osobistej.

Dlatego grudzień kojarzy się ludziom lasu z niepewnością współpracy. Widmo corocznych zmian nie sprzyja dobrej i wydajnej pracy. Dekadencja związana z corocznie podpisywaną umową utrudnia i tak trudne relacje na styku leśniczy- przedsiębiorca leśny. Ale takie są zasady i trzeba sobie radzić z tym i innymi wyzwaniami.

Dobrze jak jest to współpraca wieloletnia, bo wtedy znane są wzajemne oczekiwania. Choć każde rozwiązanie ma wady i zalety.  Duże znaczenie ma także znajomość specyfiki terenu. Praktycznie każde leśnictwo w kraju jest inne. Różni są też leśniczowie, choć sztuka leśna pozornie ta sama... Ale można prace leśne wykonywać jako tzw. „rowerowy zul”, korzystając z siły własnych mięśni oraz jednego konia

12976.jpg

 

Można także korzystać ze świetnie wykształconej kadry i nowoczesnego sprzętu

12978.jpg

Wiele zależy naturalnie od specyfiki leśnictwa i lokalnych uwarunkowań. Zdarza się jednak często, że co roku inny ZUL jest wykonawcą prac w jednym leśnictwie i nie zawsze reguły przetargów pozwalają na wybór tego, którego uważamy za najlepszego. Wtedy także trzeba sobie ułożyć współpracę, ale potrzeba na to czasu i cierpliwości. Przełom roku, w który właśnie wkraczamy kojarzy się nam leśniczym, ale także (a może bardziej) zulowcom, z nerwowym pośpiechem i mało poetycką niepewnością…

Pozdrawiam grudniowo i Mikołajkowo wszystkich czytelników blogowych zapisków leśniczego z okazji wpisu nr 500 na przestrzeni blisko 6 lat.   

 

Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl