Naturalnie i sztucznie

Kiedy z pierwszymi przymrozkami skończyły się już chwasty, postanowiłem obejrzeć uprawę z naturalnego odnowienia. Ponieważ jedyne co zostało tam zielone, to siewki, można dokładnie określić stopień pokrycia. Wszystko jest ok., jedynie tam gdzie chwasty tworzyły wyjątkowo gęsty kobierzec, siewek nie ma. W pozostałych miejscach rosną bardzo gęsto. Postanowiłem sprawdzić, jak wygląda ich system korzeniowy i kilka wyrwałem. Okazało się, że jeżeli się dobrze nie chwyci, to można drzewko urwać, ale nie wyciągnąć z korzeniem. Bardzo mocny system korzeniowy, dłuższy niż zewnętrzna część rośliny (siewki mają teraz około 20-30 cm wysokości, a korzenie około 40 cm jak sądzę).
16.11.2009

Kiedy z pierwszymi przymrozkami skończyły się już chwasty, postanowiłem obejrzeć uprawę z naturalnego odnowienia. Ponieważ jedyne co zostało tam zielone, to siewki, można dokładnie określić stopień pokrycia. Wszystko jest ok., jedynie tam gdzie chwasty tworzyły wyjątkowo gęsty kobierzec, siewek nie ma. W pozostałych miejscach rosną bardzo gęsto. Postanowiłem sprawdzić, jak wygląda ich system korzeniowy i kilka wyrwałem. Okazało się, że jeżeli się dobrze nie chwyci, to można drzewko urwać, ale nie wyciągnąć z korzeniem. Bardzo mocny system korzeniowy, dłuższy niż zewnętrzna część rośliny (siewki mają teraz około 20-30 cm wysokości, a korzenie około 40 cm jak sądzę).

Wniosek jest jeden i oczywisty – są to bardzo mocne rośliny, rosnące w dobrych warunkach. Moim zdaniem są w dużo lepszej kondycji niż gdyby zostały posadzone sztucznie. Drzewka pochodzące ze szkółki również mają rozległy system korzeniowy, ale niestety tracą go w trakcie sadzenia – nikt nie jest w stanie idealnie posadzić 10-centymetrowej sadzonki w taki sposób, aby nie uszkodzić ani nie pozawijać „miotłowatego” korzenia mającego 20-30 cm. Dlatego system korzeniowy przed posadzeniem jest redukowany za pomocą ostrego szpadla. Tak więc powierzchnie ze sztucznym sadzeniem siłą rzeczy są o wiele bardziej podatne na foliofagi (np. szeliniaka) – mają mniejszy i słabszy korzeń a przez to mniej siły żeby się bronić. Z kolei siewki z odnowienia naturalnego rosną wciąż w jednym miejscu więc korzeń rozwija się bez przeszkód i roślina ma o wiele większą zdolność regeneracji (np. w przypadku zgryzania przez zwierzynę), jest też odporniejsza. Jednym słowem jestem z siebie zadowolony.

Tym bardziej, że dokładnie taką samą teorię jak moja przeczytałem niedawno w prasie leśnej (Las Polski 20/2009). Jest tam artykuł o odnowieniach powierzchni pohuraganowych na Mazurach w okolicach Pisza. Pozostawiono tam powierzchnie eksperymentalne – część odnawiano naturalnie, a część sztucznie. Okazało się, że najlepszej jakości sadzonki (z zakrytym systemem korzeniowym, mikoryzowane, czyli wzbogacane o specjalne grzyby chroniące system korzeniowy) mają dwukrotnie mniejszą żywotność niż sadzonki z obsiewu naturalnego. Również w przypadku szkodników i grzybów okazało się, że odnowienie naturalne miało dużo większą odporność.