Las to nie dżungla, a lis nie patrzy wilkiem na zająca, ale…

Przez ostatnie dni pogoda jaka panuje w lubuskich lasach sprawia, że można próbować naśladować słynnego podróżnika Wojciecha Cejrowskiego i tak jak on boso ruszać w świat. Niestety, lasy leśnictwa Pszczew to nie dżungla z filmowego planu. Leśniczy nie obserwuje spokojnie i w zamyśleniu tak jak podróżnik na wakacjach co dzieje się w lesie i co porabiają w nim tubylcy lecz gania pomiędzy zadaniami, które jedno jest ważniejsze od drugiego. Trwa usuwanie wywrotów i złomów, budujemy nową drogę przez leśnictwo, temperatura i wysoka wilgotność powodują, że trawy rosną jak szalone i wre praca przy pielęgnowaniu upraw.
28.07.2016

Przez ostatnie dni pogoda jaka panuje w lubuskich lasach sprawia, że można próbować naśladować słynnego podróżnika Wojciecha Cejrowskiego i tak jak on boso ruszać w świat. Niestety, lasy leśnictwa Pszczew to nie dżungla z filmowego planu. Leśniczy nie obserwuje spokojnie i w zamyśleniu tak jak podróżnik na wakacjach co dzieje się w lesie i co porabiają w nim tubylcy lecz gania pomiędzy zadaniami, które jedno jest ważniejsze od drugiego. Trwa usuwanie wywrotów i złomów, budujemy nową drogę przez leśnictwo, temperatura i wysoka wilgotność powodują, że trawy rosną jak szalone i wre praca przy pielęgnowaniu upraw.

 Telefon dzwoni nieustannie: pytają mnie budowniczowie drogi- Panie leśniczy, gdzie mamy wywozić karpy wyrwane z pasa drogi?, zulowiec 1 - Kończymy właśnie wykaszać pokazane nam uprawy, co teraz będzie do koszenia?, zulowiec 2- Panie leśniczy- kontener na śmieci pełen, proszę to pilnie zgłosić w komunalce bo nie ma gdzie pakować śmieci, a te turysty to wie pan co wywożą do lasu!, zulowiec 3- kłoda 2,50 i 2,90 zrobiona, S2b 1,80 także, co teraz wyrabiać z wywrotów?, zulowiec 4- nie wiemy gdzie zrywać papierówkę, bo ci od drogi zatarasowali dokumentnie przejazd... Dzwonią co chwilę kolejni przewoźnicy drewna, wciąż nie słabnie zainteresowanie drewnem opałowym, a kilka godzin musiałem poświęcić brakarzowi z dużej firmy, który przyjechał oglądać stosy z „papierówką”. Warto było, bo protokołem przekazania drewna „sprzedałem” mu ponad 270 m3 drewna.

 Tak, spokojnie i boso przez świat nie da się chodzić ( choć lubię ten program i z sympatią słucham podróżnika WC oraz jestem po lekturze chyba wszystkich jego książek). Ganiam samochodem z jednego końca leśnictwa na drugi, a piechotą przez las też przemierzam sporo kilometrów, bo trzeba kontrolować pułapki feromonowe na brudnicę mniszkę i odbierać wykonane prace przy pielęgnowaniu upraw i czyszczeniach. Upał, duchota i wysoka wilgotność powietrza powoduje, że zieloną ( a nie kwiaciastą jak słynny podróżnik) koszulę mam nieustannie mokrą, a wszystkie bzyczące stworzenia kąsają jak jasny gwint bez żadnych skrupułów.

Wciąż nawracam do słynnego podróżnika, bo latem nasze lasy też nieco przypominają południowoamerykańskie ostępy. Jest zielono, gorąco i mokro. Na szczęście u nas nie ma jadowitych węży, pająków wielkości zająca i przebiegłych tygrysów. Mamy za to wszelakiej maści muchy, bąki, gzy i inne takie, które niepomne na wszelkie specyfiki w spraju i sztyfcie kąsają każdy odkryty kawałek skóry. Nic nie poradzimy. Najłatwiej po prostu przywyknąć i nie zwracać uwagi na takie drobiazgi. Trzeba mieć też solidne buty, długie spodnie i koszulę z długim rękawem bo pokrzywy, jeżyny i inne czepialskie rośliny podobnie jak  owady nie pozwalają na komfort szortów i koszulki typu „chłopcy z plaży”… Nie jest łatwo, ale nie narzekam, bo lubię swoją pracę. No i u nas nie ma sjesty, a raczej nieustanny, nerwowy pośpiech napędzany wciąż dzwoniącym telefonem. Ostatnio „Lato z radiem” w Jedynce postanowiło przedstawić  radiosłuchaczom postać leśniczego. Naturalnie na antenie nie gościł autentyczny leśniczy lecz o naszej pracy opowiadał pewien aktor. Jego obraz leśniczego jest tak zbliżony do rzeczywistego jak porównanie pszczewskiego lasu do amazońskiej puszczy.  Oczywiście wrócę do tematu innym razem, bo warto o tym rozmawiać

 

W tym miesiącu odebraliśmy z podleśniczym Irkiem ponad 200 stosów z drewnem.

12702.jpg

 

To ogrom pracy, bo każdy taki stos to wiele pomiarów, oględzin i sterta dokumentów do przerobienia. Latem odbiorcy drewna bardzo grymaszą i chętnie składają reklamacje na jakość drewna. A to pojawią się plamki sinizny, to kłoda zamiast 2,65 m ma 2,64 lub zamiast średnicy 28 cm ma 27,9 cm, czyli według umownych zasad powinna być liczona jako 27 cm, a to poważne uchybienie… Szczególnie w sytuacji gdy w miesiącu odbieramy kilkanaście zestawów wywozowych kłód, a każdy z nich liczy 100- 200 sztuk. Każdą kłodę trzeba obejrzeć, sprawdzić wymiary i zmierzyć przymiarem średnicę w cieńszym końcu, przykładając miarkę w miejscu, gdzie jest najmniejsza średnicy. Jest co robić! Większość prac przy pomiarach drewna i bezpośredniej odbiórce oraz nadzór nad drwalami i zrywkarzami to zadanie podleśniczego.

12703.jpg

 

 Cała dokumentacja, ochrona, hodowla lasu, sprzedaż drewna, turystyka i wiele innych zadań zostaje dla leśniczego. Ale pomimo nawału zajęć trzeba znaleźć choć moment na obserwację otaczającej nas przyrody, bo to tak samo ważne zadanie leśniczego jak odbiórka czy sprzedaż drewna.

Gdy przejeżdżałem z jednego oddziału leśnego do innego na łączce pod lasem zauważyłem coś brązowego. Zatrzymałem się na chwilę i zobaczyłem wolno sznurującego lisa

12704.jpg

 

To niby nic wielkiego ale gdy lepiej przyjrzałem się, zauważyłem, że dość blisko myszkującego lisa przycupnął zając

12705.jpg

 

Lis nie zwracał na niego uwagi, wcale nie zamierzał na niego polować i wolniutko sznurował sobie przez łąkę, co chwilę przystając

12706.jpg

 

 Rudzielec to drapieżnik, który zjada dziennie do kilograma pożywienia. Podstawowym pokarmem lisa są gryzonie, ale żywi się również owadami, płazami i gadami. Interesują go podobnie jak ornitologów ptaki i ich lęgi. Chętnie zjada też padlinę i dlatego często go spotykamy wzdłuż dróg jak zbiera różnych nieszczęśników, którzy mieli bliskie spotkania z pojazdami. Bardzo chętnie zjada owoce, zarówno leśne jak i te z naszych sadów. Kiedy w norach, które kopie sam, a często także gotowe podkrada borsukom pojawiają się takie urocze lisięta

12707.jpg

 

Zagląda wtedy w pobliże ludzkich osad i szpera w śmietnikach lub podkrada drób. Okazyjnie interesuje się młodymi sarnami, zającami lub królikami, ale tym razem nawet nie spojrzał na zająca, który na wszelki wypadek nieco przykucnął.

12708.jpg

 

Lis przeszedł koło niego mijając go na 7-8 metrów. Szedł ze znudzoną miną i pozornie nie zwracał uwagi na otoczenie. Doszedł do mnie na około 40 metrów i przystanął na chwilę

12709.jpg

 

Powiał lekki wietrzyk i pewnie poniósł ze sobą nutę mojego zapachu. Chyba lisowi nie spodobała się nuta mojej wody toaletowej bo ze znudzonego, wolno sznurującego mykity przeobraził się w rudą strzałę, który momentalnie wbiła się w wysoką trawę. Nie na darmo wszyscy uważamy go za rudego cwaniaka. Zając zachował większy spokój. Z uwaga przyglądał się ucieczce lisa

12710.jpg

 

Potem z godnością pokicał w drugą stronę. Skoro lis nie patrzył na niego wilkiem, a zielono ubrany człowiek nie wymachiwał strzelbą to po co się denerwować i śpieszyć?

Las i jego mieszkańcy mają swoją filozofię i obyczaje. Warto je poznawać oraz rozumieć jak usiłują to robić badacze i podróżnicy podczas egzotycznych wypraw. Nasz las jest równie ciekawy i fascynujący jak odległa dżungla i nie potrzeba lecieć do niego samolotem z paszportem w garści. Wystarczy tylko być dobrym obserwatorem i zatrzymać się na chwilę w pędzie codziennego dnia, co czasem nawet dla leśniczego jest, niestety, tak trudne jak zorganizowanie wyjazdu w dżunglę.

 

Leśniczy Jarek – lesniczy@erys.pl