Koniec i początek

Zakończyłem listopad. Podsumowanie gotowe – wychodzi, że sprzedałem ponad 900 metrów sześciennych drewna. W moim nadleśnictwie nie jest to jakiś rekord, jestem w czołówce sprzedaży, ale nie na samej górze.
08.12.2009

Zakończyłem listopad. Podsumowanie gotowe – wychodzi, że sprzedałem ponad 900 metrów sześciennych drewna. W moim nadleśnictwie nie jest to jakiś rekord, jestem w czołówce sprzedaży, ale nie na samej górze.

A od nowego roku moje leśnictwo ulegnie restrukturyzacji. Zostanie powiększone, gdyż według nowych wytycznych jest za mało pracochłonne. Powierzchnia leśnictwa wynosi 1200 hektarów, a po nowemu ma wynosić około 1600. Wraz z teoretycznie niewielkim wzrostem powierzchni (300 ha) pozyskanie, a więc i nakład prac, wzrośnie nieproporcjonalnie.

Ten rok jest ostatnim rokiem obowiązywania dziesięcioletniego planu urządzania lasu, czyli operatu. Od nowego roku całe nadleśnictwo będzie miało nowy operat i sporo się w związku z tym zmieni. Przybędzie nowych drzewostanów do wycięcia, bo sporo nowych powierzchni wejdzie w wiek rębny. (Chciałbym zdementować pogłoski, jakoby las rósł wolno. Mimo, że nie jestem bardzo stary, na moich oczach las urósł – młodniki które oglądałem dziesięć lat temu są dziś drągowiną gdzie można już określić zapas, czyli stosunek „masy drzewnej” do powierzchni. Naprawdę widać, jak rośnie las – pod warunkiem oczywiście, że ma się możliwość oglądania go na przestrzeni co najmniej kilkunastu lat.)

Średnie pozyskanie w moim leśnictwie wynosiło około 7000 metrów rocznie na 1200 hektarów powierzchni. Teraz rocznie będzie powyżej 10 000 metrów do pozyskania a więc i do sprzedaży. Myślę, że każdy czytający mojego bloga już wie, że moja praca to nie tylko pozyskanie surowca drzewnego. Zapowiada się niekulawo…