Czas refleksji i zadumy- nad życiem
Już niebawem, już coraz bliżej Wszystkich Świętych. To czas refleksji, zadumy i pamięci o tych, którzy „już się minęli”, jak to określają górale. Właśnie dni, które nadchodzą, czyli przełom października i listopada sprzyjają zadumie, nostalgii oraz przemyśleniom ze względu na dwa ważne dni. To Dzień Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny, które to oba dni zgodnie z polskim, utrwalonym naszą tradycją obyczajem, mają charakter bardzo refleksyjny.
Już niebawem, już coraz bliżej Wszystkich Świętych. To czas refleksji, zadumy i pamięci o tych, którzy „już się minęli”, jak to określają górale. Właśnie dni, które nadchodzą, czyli przełom października i listopada sprzyjają zadumie, nostalgii oraz przemyśleniom ze względu na dwa ważne dni. To Dzień Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny, które to oba dni zgodnie z polskim, utrwalonym naszą tradycją obyczajem, mają charakter bardzo refleksyjny. Od dawna pierwszy dzień listopada jest radosnym i pogodnym wspomnieniem wszystkich ludzi, bardziej lub mniej świętych, którzy żyli cicho, skromnie ale z pożytkiem dla nas wszystkich. Każdy z nich w jakiś sposób przeżył swoje życie. Zwykle dobrze, choć nie tylko dobrzy ludzie chodzili i chodzą po ziemi. Ale jednakowo wspominamy ich w dzień nazywany Dniem Wszystkich Świętych. Czasem piętnujemy bardzo haniebne i złe dla świata czyny, ale czasem też doceniamy zasługi, które wyniosły ich na ołtarze. Pewnie to właśnie dlatego w IX wieku papież Grzegorz IV ustanowił dzień 1 listopada uroczystością Wszystkich Świętych.
Święto to nam wszystkim kojarzy się z zadumą, wspomnieniami, odwiedzaniem cmentarzy i paleniem zniczy. Palenie ognia to zwyczaj, który wywodzi się z czasów pogańskich, chrześcijanie kojarzą go ze światłością wiekuistą. Pamięć o zmarłych, szczególnie żywa w ten właśnie jesienny dzień, refleksja nad ich dokonaniami powinna być jednak także okazją do zadumy nad własnym życiem. Nad tym co nas teraz otacza, nad tym co dzieje się wokół nas. Nie zawsze jest to światłość…
Dzisiejszy dzień, melancholijny, mglisty i jesienny, dobrze nastroił mnie do takich rozmyślań. Pamięć o ludziach i życiu należy przecież pielęgnować nie tylko na cmentarzach i w otoczeniu marmurowych nagrobków, pięknych wazonów czy okazałych zniczy.
Szczególnie refleksja nad życiem może przyjść do każdego z nas w każdym, dowolnym miejscu, należy jej to tylko umożliwić i zatrzymać się na chwilę. Dlatego po powrocie z pracy usiadłem na chwilę w ciszy, a potem włączyłem najnowszą płytę Michała Bajora, mojego ulubionego pieśniarza.
To pamiątka z sobotniego, wspaniałego i kolejnego już koncertu w gorzowskim teatrze, na który wybrałem się z żoną. Już od wielu lat nie przepuszczamy żadnego koncertu Michała. Każdy, kto zna twórczość Michała Bajora wie, że to znakomity Artysta, który potrafi każdego nastroić do refleksji i stworzyć doskonały nastrój.
Sporo ostatnio podróżowałem i uczestniczyłem w ważnych wydarzeniach związanych z ludźmi i przyrodą. Brałem udział w wielu dyskusjach o zarządzaniu przyrodą, o jej nieokiełznanych i nieprzewidywalnych zjawiskach, pracy leśników i oczekiwaniach ludzi wobec przyrody. Mam też po wielu latach życia blisko lasu, ale też ludzi, ogromną świadomość, jak wielkie niezrozumienie towarzyszy temu, co robimy w lesie my, leśnicy. Spędzamy przecież praktycznie całe życie zawodowe i prywatne w lesie, oddając mu i poświęcając swoje myśli, siły, energię i duszę… Troszczymy się o ten las jak o swoje prywatne podwórko, choć on przecież nigdy tak naprawdę nie jest nasz. Mówimy jednak i myślimy codziennie „nasz las”.
Ostatnie wydarzenia związane z szeroką dyskusją o Puszczy Białowieskiej są bolesnym dowodem na to, jak ludzie mało wiedzą o zarządzaniu przyrodą. Choć czy to właściwe słowo „zarządzanie”? Czy raczej trafniej jest mówić, że troszczymy się o przyrodę, a nie zarządzamy nią? Jednak okazuje się, że inaczej troszczą się o przyrodę „ekolodzy”, inaczej dziennikarze, jeszcze inaczej politycy, a zupełnie inaczej leśnicy. Oglądam, słucham i czytam wszelkie doniesienia o tym co dzieje się w Puszczy. Chłonę wszelkie informacje od wszystkich troszczących się o nią na różne sposoby i im więcej tej wiedzy posiadam, mniej rozumiem.
Bo skoro troska o przyrodę przejawia się jako troska o ochronę bogactwa wszelkiego życia, w każdej postaci: drzewa, żubra, owada, umiłowania najmniejszej rośliny i najmniejszego zwierzęcia, to skąd ta nienawiść? Przecież miłości do przyrody nie można oddzielić od miłości do człowieka. Dlatego zatem ludzie tak bezkompromisowo i bez żadnych hamulców tak źle mówią o leśnikach, z taką jadowitą nienawiścią posądzają nas o rzeczy i sprawy, które nigdy nie miały miejsca? Wystarczy tylko spojrzeć na obrazki z blokowania sprzętu leśnego, puszczańskich dróg i manifestacji „ w obronie Puszczy przed leśnikami”
Tyle się mówi, że dobro człowieka jest najważniejsze. Przecież miłość do przyrody to także miłość do człowieka, do kraju, do Ojczyzny. W przyszłym roku mamy jubileusz 100 lat odzyskania niepodległości. Możemy wreszcie sami, nie pytając nikogo, decydować o sobie i sami wybierać ścieżki swojego życia. Mamy demokrację, która pozwala nam samodzielnie myśleć, wyrażać swoje zdanie i swobodnie zrzeszać się i dokonywać wyborów. Dlaczego z niej nie korzystamy? Pozwalamy manipulować sobą i swoim życiem? Dlaczego zatem krocząc własną, samodzielnie wybraną drogą spychamy z niej innych, nie zważamy na nich, krzywdzimy, odsądzamy od czci i wiary, bo myślą inaczej niż my? Mamy swoje racje, jesteśmy do nich wprawdzie przekonani, ale czy nie widzimy, że nasza racja nie zawsze jest prawdą? Co gorsza, bardzo często ta racja zbudowana jest na kłamstwie, plotce, pomówieniu.
Tę, czasem tylko pozornie naszą, rację budują za nas zwykle inni ludzie, jej obraz malują nam nie zawsze rzetelni i obiektywni przedstawiciele mediów, którzy już dawno temu przestali dążyć do prawdy. Bo dla wielu liczy się nie prawda, a szeroko pojęty interes, jakaś sensacja wyrażana przez pełne emocji racje. Prawda jest przecież dobrem wspólnym, wiemy o tym doskonale, choć prowadzą do niej różne drogi. Trzeba ich samodzielnie szukać, kierując się racjami, ale najważniejsze jest poznanie prawdy, a nie tylko próby jej szukania.
Widać te czasem niedoskonałe i ułomne poszukiwania prawdy najlepiej na przykładzie nas, leśników. Od wielu lat robimy dla ludzi i przyrody wiele pożytecznych rzeczy, angażujemy się w mnóstwo pożytecznych przedsięwzięć, mamy szerokie grono przyjaciół, ale otacza nas także matnia nieprawdziwych racji. Od blisko 100 lat troszczymy się o polskie lasy samodzielnie finansując tę działalność. Działamy wspólnie z ludźmi w wielu sferach życia społecznego, bardzo często wykraczając poza ramy naszej podstawowej działalności. Wiedzą o tym zainteresowani choć Dobro jest ciche. Dbamy od wieku o przyrodę, nie roniąc z niej żadnego gatunku, a przywracając europejskiej wspólnocie odbudowane populacje bielika, żubra, wilka, rysia, głuszca itd.. Ostatnio, podczas konferencji z okazji jubileuszu 25 lat istnienia Barlinecko- Gorzowskiego Parku Krajobrazowego snuliśmy też z jednym z profesorów biologii plany powrotu dropia na polskie ziemie. To najcięższy ptak Europy, a jego ostatni lęg odnotowano w Polsce w 1986 roku. Więcej informacji o dropiu i wielu innych ptakach znajdziecie na świetnym blogu www.plamkamazurka.blox.pl, z którego pochodzi też ta znakomita fotografia Cezarego Pióro:
Chyba autor fotki i autor bloga kolega Krogulec 14 nie obrażą się na mnie... Naukowiec w przerwie konferencji opowiadał mi o swoich dotychczasowych ustaleniach w sprawie dropia z Dyrektorem Generalnym Lasów Państwowych. Czy nikt nie widzi tego pozytywnego zaangażowania leśników i czy te fakty nie skłaniają ludzi do refleksji?
Podczas snucia moich prywatnych refleksji skończyła się płyta Michała. Poszedłem do pokoju po inną i spojrzałem po drodze na ekran komputera, gdzie otwarte były bieżące wiadomości. Dostrzegłem tam leśny mundur. Obok widniała „informacja”, która poziomem żenady załamała mnie, w mojej ocenie opanowanego i przygotowanego na wiele człowieka lasu.
Dotyczyła ona Dyrektora Generalnego Lasów Państwowych Konrada Tomaszewskiego i opatrzona została tytułem: „Kuzyn Kaczyńskiego dał sobie 70 tysięcy nagród” i podtytułem: „Konrad Tomaszewski (68 l.) pomylił las z Las Vegas?”. Cała ta „informacja” to stek kłamstw i bzdur. Zajrzałem na stronę www.lasy.gov.pl i zauważyłem, że dyrektor zdążył już zgodnie z Prawem Prasowym wystąpić do redaktora naczelnego o sprostowanie tego ordynarnego tekstu. Można zapoznać się ze sprostowaniem na http://www.lasy.gov.pl/pl/pro/informacje/aktualnosci/sprostowanie-do-artykulu-w-201esuper-expressie201d
No i to w zasadzie koniec moich dzisiejszych refleksji nad życiem… Bo skoro szacunek do człowieka, dążenie do prawdy i miłość do świata można opisać w taki sposób, jak powstał ten tekst o szlachetnym człowieku, który zarządza prawie 26 tysiącami ludzi to o jakie refleksje można się jeszcze pokusić?
„Ideał sięgnął bruku” jak pisał mój ulubiony Norwid. Ale to nie dyrektor Tomaszewski sięgnął bruku lecz prawda i my wszyscy, którzy przywalamy na pomiatanie i dyskredytowanie człowieka. Szczególnie tak ważnego i szlachetnego jak szef polskich leśników. Znam go osobiście i bardzo szanuję za ogromne zaangażowanie w dobro polskich lasów i leśników, poparte głęboką wiedzą leśną. Choć to mój szef, nie piszę o nim w ten sposób jako podwładny nasączony wazeliną. Każdy, kto choć trochę mnie zna nie posądzi mnie o to. Podkreślam jednak stanowczo, że nie ma z mojej strony przyzwolenia na takie pomiatanie człowiekiem. Leśnicy nie są jak łagodne sarenki
Musimy walczyć o swoje dobre imię. Zostały przecież przekroczone wszelkie granice. To nie jest krytyka, to nie jest szukanie racji, to jest obrzydliwa, łamiąca wszelkie zasady gra. Godność człowieka, a w mojej i pewnie nie tylko mojej ocenie, godność leśnika została doszczętnie zbrukana. Zniszczono nasz dobry, budowany latami wizerunek leśnika, zniszczono autorytet, szacunek i społeczne zaufanie.
Nie ma tu znaczenia, czy to dyrektor generalny, czy leśniczy, podleśniczy lub referent. Nie pozwolimy na takie traktowanie nas, leśników. Powinna się tym zająć niezwłocznie Rada Etyki Mediów i Rzecznik Praw Obywatelskich. Ten sam, który niedawno tak gorliwie ale nieskutecznie skarżył się do NSA na decyzje ministra środowiska, dotyczące aneksu do planu urządzenia lasu dla Nadleśnictwa Białowieża. W czasie gdy płoną znicze i snuje się wstążka refleksji, dymi się także stos kłamstwa i chamstwa. Wiem jednak, że Dobro choć ciche i delikatne zawsze zwycięży zło, choćby najbardziej rozkrzyczane i wyzywające. Niech to będzie puentą mojej dzisiejszej refleksji o życiu…
Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl