Choinka- najśliczniejsze drzewko: od Bonifacego do leśniczego

Mimo tego, że nikt go chyba nie widział, wszyscy wierzymy w jego istnienie. Niepostrzeżenie wpada z podarunkami przez komin lub dźwiga wór z prezentami, gramoląc się z sań zaprzęgniętych w renifery. Czerwony płaszcz i czapka z białym pomponem, siwe włosy i broda, szeroki pas i wysokie czarne buty. Wielkie spodnie zaciągnięte na jeszcze większy brzuch- to charakterystyczne cechy tego świętego.
06.12.2014

Mimo tego, że nikt go chyba nie widział, wszyscy wierzymy w jego istnienie. Niepostrzeżenie wpada z podarunkami przez komin lub dźwiga wór z prezentami, gramoląc się z sań zaprzęgniętych w renifery. Czerwony płaszcz i czapka z białym pomponem, siwe włosy i broda, szeroki pas i wysokie czarne buty. Wielkie spodnie zaciągnięte na jeszcze większy brzuch- to charakterystyczne cechy tego świętego.

Dziś Mikołajki – dzień Świętego Mikołaja, który obdarowuje nas prezentami. Kultywowanie tradycji istnienia Mikołaja ma wiele plusów. Dzieciom pozwala rozwijać wyobraźnię i wiarę w Dobro, a nam, dorosłym także pomaga marzyć, a przecież to właśnie marzenia motywują nas do aktywności we wszelkich dziedzinach życia… Prawdziwy Święty Mikołaj pochodził z Miry w Anatolii. Był bardzo szlachetnym chrześcijaninem, a z czasem został biskupem. Mówi się, że otrzymany od rodziców majątek rozdał biednym i potrzebującym. Dlatego jego głównym atrybutem jest hojność i dobroczynność. Święty Mikołaj jest chyba najbardziej znaną i barwną postacią w kościele katolickim, ale też w historii. Swoją popularność zawdzięcza przede wszystkim dobrym uczynkom.

Dobre uczynki kojarzą się nam z choinką, a  z kolei choinki- z leśnikami…

Gdy na telewizyjnym ekranie pojawia się zaprzęg Św. Mikołaja i czerwony nos Rudolfa, a słupy ogłoszeniowe oklejone są ofertami świątecznych pożyczek, to jasne, że zbliża się Boże Narodzenie. Wokół nas unosi się magia świąt i słychać dzwoneczki oraz charakterystyczne „hohoho”. Leśnicy też słyszą często dzwoniący telefon… Bo żaden leśniczy nie jest w stanie przegapić magii świąt. Przypomina o niej ksiądz proboszcz, sołtys i miejscowa nauczycielka. Dbają o to koledzy, znajomi, sąsiedzi. Właśnie wtedy okazuje się jak jest ich wielu. Wpadają zupełnie przypadkowo do leśniczówki lub przez telefon pytają: „Jak w tym roku u ciebie z choinkami? Bo taka prosto z lasu, świeża i naturalna to dopiero coś! Załatwisz?”

Leśnicy nieustannie zachęcają do stawiania w domach żywych ekologicznych choinek, prosto z lasu. Sztuczna choinka jest wygodna, może służyć przez kilka lat i nie wymaga sprzątania. Jednak  sztuczne drzewka zdecydowanie nie są ekologiczne, bo zarówno ich produkcja jak i utylizacja są uciążliwe, a nawet  szkodliwe dla naszego środowiska.

Żywy świerk, sosna czy jodła wypełniają nasze domy zapachem lasu, aromatem żywicy i widokiem najprawdziwszej zieleni.

 

 11369.jpg

Znam drzewko najśliczniejsze z drzew,

co na tej ziemi rosną;

gdy w polu wiatr śnieżysty dmie,

kwiatuszki jego błyszczą się

i wszystkich darzą wiosną

(kolęda ewangelicka, słowa ks. Paweł Sikora)

W wielu kulturach drzewo, zwłaszcza iglaste, jest uważane za symbol życia, odradzania się, trwania i płodności. O tej zdolności odradzania się wspomina nawet biblijna księga Hioba: „Drzewo ma jeszcze nadzieję, bo ścięte, na nowo wyrasta, świeży pęd nie obumrze. Choć korzeń zestarzeje się w ziemi, a pień jego w piasku zbutwieje, gdy wodę poczuje, odrasta, rozwija się jak młoda roślina.”

Chyba nikt dziś nie wyobraża sobie świąt Bożego Narodzenia bez przystrojonego drzewka.

11370.jpg

 

 To najśliczniejsze drzewko, czasem z trudem zdobyte, tworzy magię świąt i wokół niego gromadzą się ludzie związani ze sobą dobrymi uczuciami. Aż trudno uwierzyć, że zwyczaj ubierania choinki rozpowszechnił się u nas dopiero ok. dwustu lat temu. W niektórych częściach Polski przyjął się dopiero w II połowie XX wieku. W XIX wieku, zwłaszcza wśród górali, ale też szlachty i mieszczan na południu Polski popularny był inny rodzaj wystroju świątecznego. Miał wiele nazw: podłaźnik, podlaźniczka, sad, jutka. Był to wierzchołek iglastego drzewka zawieszany u powały zwykle szczytem na dół, a przyozdabiany orzechami, jabłkami, ciasteczkami. Czasem też zapalano na nim świeczki. Strojeniem zajmowały się głównie dziewczęta, taki był obyczaj. Choć czasem potrzebują pomocy do pracy na wysokościach:

11373.jpg

 Znacznie starszy jest  słowiański zwyczaj (znany jeszcze z obchodów Święta Godowego) dekorowania snopu zboża, zwanego Diduchem.

Najstarsze historyczne doniesienia o choince, czyli drzewku przyozdabianym na Boże Narodzenie podobno pochodzą z Alzacji. Ślady tego zwyczaju znajdziemy w kazaniach kościelnych. Dotyczyły one ustawiania w domach iglastego drzewka: jodły, sosny lub świerku przybranego jabłkami, orzechami i ozdobami z papieru i słomy. Dawno temu, bo w 1604 r. teolog Dannhauer strofował wiernych z ambony krzycząc, że: „wśród różnych głupstw świątecznych jest także choinka". Zwyczaj ubierania drzewka w czasie świąt Bożego Narodzenia zyskiwał jednak na popularności.

11372.jpg

 

 W XIX wieku choinka zawitała do Anglii i Francji, a potem do krajów Europy Południowej.

Na tereny Polski przywędrowała na przełomie XVIII i XIX wieku. W zaborze pruskim propagowali ją pruscy żołnierze i urzędnicy. Najpierw był to obyczaj znany tylko wśród arystokracji. Na dwór królewski choinki trafiły w XVIII wieku dzięki Marii Leszczyńskiej, która została żoną króla Francji Ludwika XV i to ona jako pierwsza udekorowała Wersal choinkami. Zwyczaj ten poznała w… Alzacji, gdzie wcześniej spędziła kilkanaście lat. Z czasem oprócz arystokracji zwyczaj strojenia choinki przejęła także szlachta i mieszczaństwo, a najpóźniej mieszkańcy wsi. W niektórych regionach południowej Polski choinki pojawiły się dopiero po II wojnie światowej.

Istnieje wiele legend związanych z choinkami. Jedna z nich każe uważać za "wynalazcę" choinki św. Bonifacego, zwanego apostołem Niemiec, który zginął z ręki pogan w VIII wieku. Legenda głosi, że św. Bonifacy nawracając na chrześcijaństwo pogańskich Franków ściął potężny dąb, który był dla nich drzewem świętym. Upadający olbrzym zniszczył wszystkie rosnące wokół niego drzewa poza małą sosenką. „Widzicie, właśnie ta mała sosenka – podobno powiedział misjonarz –  jest potężniejsza od waszego dębu. I jest zawsze zielona, tak jak wieczny jest Bóg dający nam wieczne życie. Niech ona przypomina wam Chrystusa”.

 Czy tak było naprawdę – nie wiadomo, ale przecież w każdej  legendzie tkwi źdźbło prawdy. Inna z legend mówi, że Bonifacy, aby przybliżyć poganom tajemnicę św. Trójcy, wykorzystywał trójkątny kształt sosny. Neofici zaczęli darzyć szacunkiem to drzewo, będące dla nich swoistą teofanią, czyli objawieniem się Boga w tym szczególnym znaku.

11371.jpg

 

 Według innych podań sosna została stworzona jak każde inne drzewo; miała kwiaty, liście i owoce. Ale gdy Ewa sięgnęła po zakazany owoc, liście sosny pomarszczyły się i skurczyły, przekształcając w igły, a kwiaty i owoce przemieniły się w szyszki. Od tej pory tylko raz w roku, w noc Bożego Narodzenia, sosna w cudowny sposób zakwita. Ludzie ozdabiają ją kolorowymi ozdobami i czasem nazywają „bożym drzewkiem”.

 Jeszcze inna  legenda głosi, że w noc, kiedy narodził się Chrystus, wszystkie zwierzęta i roślin wyruszyły do Betlejem, aby złożyć dar Nowonarodzonemu. Drzewo oliwne przyniosło oliwki, palma daktyle, tylko mała sosenka nie miała podarunku. Była tym bardzo zmartwiona, a do tego większe drzewa odpychały ją od malutkiego Jezusa. Wtedy stojący najbliżej anioł ulitował się nad nią i nakazał gwiazdom, aby zstąpiły z nieba i ozdobiły jej delikatne gałązki. Kiedy Dzieciątko spostrzegło piękne, iskrzące się drzewko, uśmiechnęło się i pobłogosławiło je. I powiedziało, że odtąd sosna w czasie świąt Bożego Narodzenia powinna zawsze być przybrana światełkami, aby przynosić radość dzieciom.

W naszym kraju najczęściej to świerki i jodły ustawiane są w domach i ozdabiane bombkami oraz lampkami. Ale jak je zdobyć?

Dawniej na wsiach przyniesienie choinki do domu miało cechy kradzieży obrzędowej: gospodarz rankiem w Wigilię udawał się do lasu, a wyniesiona z niego choinka czy gałęzie, "ukradzione" innemu światu, za jaki postrzegany był las, miały przynieść złodziejowi szczęście. To już jednak przeszłość, a wielu z nas ma inne wspomnienia z dzieciństwa jak legalnie choć samodzielnie „zdobywało się” choinkę.

Pamiętam jak wspólnie z ojcem, wyposażeni w sanki i małą siekierkę, ruszaliśmy w przeddzień Wigilii do leśniczówki po choinkę. Leśniczy wypisywał asygnatę, a my ruszaliśmy do lasu wybierać drzewko. Nie był to łatwy wybór, o czym wie każdy, kto samodzielnie w lesie wybierał choinkę. Triumfalny powrót do domu z pachnącym drzewkiem to jedno z najmilszych wspomnień… Teraz nie ma w zasadzie szans na powtórzenie rytuału wycinania choinki i na wyprawę do lasu w wigilijny ranek z synem lub wnukiem.

Dziś choinka jest produktem, towarem, który za sprawą fiskusa pachnie paragonem oraz biurokracją. To czasem kłopotliwy zakup, który nie trąca romantyzmem i balsamiczną wonią lasu. Przeniósł się z leśniczówki do marketów i targowisk. Choć tak jak dawniej, tuż przed świętami lub nawet w wigilijny poranek wielu ludzi stuka do leśniczówki po choinkę prosto z lasu, bo skąd mają wiedzieć, że jej zakup to taka skomplikowana sprawa?

 Coraz mniej leśniczych sprzedaje choinki prosto z lasu. Oczywiście różnie to wygląda w różnych regionach kraju. Jednak coraz częściej leśniczowie nie mają czasu na zajmowanie się sprzedażą kilku lub kilkudziesięciu choinek, a to coraz bardziej skomplikowana i pracochłonna transakcja.

 Zanim choinki zostaną sprzedane, należy zlecić ich  pozyskanie, a potem pomierzyć je i policzyć. Stają się wtedy produktem, na który leśniczy sporządza WON (wykaz odbiorczy produktów niedrzewnych) i odnosi koszty pozyskania choinki na założoną pozycję planu. Drzewka przywozi się czasem na plac przy nadleśnictwie, a najczęściej do leśniczówki. Klienci wybierają sobie „towar”, leśniczy wystawia i drukuje asygnatę na choinkę oraz paragon fiskalny. Kasuje też należność, ustaloną urzędowym cennikiem, którą musi przed świętami rozliczyć w nadleśnictwie. Często jest to nieduża kwota, ale procedura musi być zachowana. Rygorystyczne przepisy nie pozwalają leśniczym na rozdawanie ludziom choinek.

Cóż by się stało, gdyby każdy leśniczy miał upoważnienie od swojego szefa, aby ze swojego leśnictwa wydać bez paragonu po jednej choince dla okolicznych mieszkańców, przedszkola czy wiejskiego kościółka? To równie cenne i pożyteczne działanie jak głośne medialne akcje. Każdy lubi dostawać prezenty, a leśniczy bez problemu postarałby się o choinki „pod choinkę” bez uszczerbku dla trwałości lasu. Małe sosenki czy świerki wycina się przecież w ramach czyszczeń czy trzebieży. To najśliczniejsze drzewko nie musi być przecież idealne ani ekskluzywne, zakupione za sporą sumę. Ważne, żeby było naturalne i pachnące lasem oraz ludzką życzliwością. Lasy są przecież dla ludzi! To nie tylko pusty slogan reklamowy leśników. Może uda się zmienić dotychczasowe skomplikowane procedury sprzedaży sosenek i świerków uświęconych legendą o Św. Bonifacym. To drzewko może potwierdzić, że lasy rzeczywiście są dla ludzi.  Wtedy z pewnością nie tylko w wigilijną noc, gdy ludzkim głosem przemawiają wszelkie stworzenia, słychać byłoby szmer różnych głosów, potwierdzających, że leśnicy mówią najprawdziwszą prawdę.

 

Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl