Choinka, czyli co?
Choinka w formie stojącego w pokoju drzewka ozdobionego świecidełkami to tradycja w naszym kraju dosyć nowa, bo XIX-wieczna. Ale wcześniej również funkcjonowały różnego rodzaju „choinki” – na Pomorzu dawano dzieciom przystrojone rózgi, w innych rejonach (m.in. na łemkowszczyźnie) wieszano małe drzewko lub przystrojoną gałazkę pod powałą izby.
Współcześnie „choinką” bywa z reguły świerk, ale również nie zawsze i nie wszędzie. Na przedświątecznych kiermaszach obok świerków (najczęściej sprzedawane gatunki to świerk zwyczajny i świerk kłujący) spotykamy również jodłę (w odmianie pospolitej i kaukaskiej), daglezję i cyprys. (Nie można wykluczyć, że w tym roku zobaczymy również choinki sprowadzane z Chin, ale co to będą za drzewka, to się dopiero okaże.)
Coraz częściej o wyborze choinki decyduje moda, niejednokrotnie w pewien sposób zakorzeniona w tradycji. Np. niektórzy górale twierdzą, że świerkowa choinka to oznaka wyjątkowej biedy i po prostu takiej mieć nie wypada – musi być jodła. Wiele osób decyduje się na kupno jodłowego drzewka, przeznaczając na nie sumę większą, niż kosztowałby świerk podobnych rozmiarów, z powodów właśnie „prestiżowych”. Ale chyba niewiele z tych osób wie, że to nie nowy obyczaj, ale stara góralska tradycja.
Świerki trafiające do naszych domów przed świętami już raczej nie pochodzą z lasu. Wprawdzie niektóre nadleśnictwa – jak moje – przed świętami organizują sprzedaż świerkowych choinek, ale raczej na małą, lokalną skalę. Większość drzewek dostępnych w sprzedaży ogólnej pochodzi z plantacji, polskich bądź zagranicznych. Takie plantacyjne drzewka, którym przez cały czas wzrostu (6-8 lat) zapewniano optymalne warunki pod względem miejsca, światła oraz nawozów, są bardziej rozłożyste i mają ciemny zielony kolor. (Choinki typowo leśne będą miały kolor jaśniejszy – rosną nie na otwartej przestrzeni, ale pod osłoną innych drzew, które zabierają im część światła.)
Na zdjęciu – zima wyglądająca tak, jak może wyglądać, a nie jak wygląda w tym roku.