„Zielony Front" spalił leśną maszynę

Wartą kilka milionów złotych maszynę należącą do prywatnego przedsiębiorcy spalono w Nadleśnictwie Szklarska Poręba (RDLP we Wrocławiu). Do zniszczenia przyznał się anonimowy „Zielony Front". Właściciele firm leśnych wyznaczyli nagrodę za pomoc w wyjaśnieniu sprawy.
09.04.2019

Wartą kilka milionów złotych maszynę należącą do prywatnego przedsiębiorcy spalono w Nadleśnictwie Szklarska Poręba (RDLP we Wrocławiu). Do zniszczenia przyznał się anonimowy „Zielony Front". Właściciele firm leśnych wyznaczyli nagrodę za pomoc w wyjaśnieniu sprawy.

Maszyny podpalono wczoraj rano, 8 kwietnia, w leśnictwie Rozdroże w Nadleśnictwie Szklarska Poręba. Sprawcy oblali ropą maszyny należące do prywatnego przedsiębiorcy leśnego. Całkowicie spłonął harwester, natomiast druga maszyna, forwarder, została nadpalona.

Maszyny były używane do usuwania drzew zniszczonych podczas wichury w październiku ubiegłego roku. Zniszczenie maszyn oznacza, że nie można usuwać połamanych drzew, a tym samym zostanie opóźnione odnawianie tego terenu.

Sprawcy podpalenia zostawili listy ze swoim przesłaniem: „Za niszczenie lasu, starych ścieżek i dróg wycofajcie się! Zielony Front” (pisownia oryginalna).

- Ktoś musiał obserwować operatora maszyny i wiedział, o której godzinie skończył pracę. Na miejsce, gdzie stała maszyna przyjechał przygotowany - z ropą i kartonem, na którym napisał swój list - mówi Jerzy Majdan, nadleśniczy Nadleśnictwa Szklarska Poręba. 

Sprawa została zgłoszona policji, zajmują się nią funkcjonariusze z komendy z Jeleniej Góry. Na miejsce zniszczenia maszyn przyjechali z psem tropiącym.

Nie po raz pierwszy w tamtym nadleśnictwie zniszczono maszyny leśne. Trzy tygodnie temu ktoś powybijał szyby i lusterka oraz zrobił dziury w karoserii ciągnika zrywkowego należącego do innego Zakładu Usług Leśnych. Wtedy także pozostawiono list z żądaniami, w razie braku reakcji sprawca zniszczenia groził konsekwencjami.

Właściciele firm z okolicy wyznaczyli 20 tys. zł nagrody za pomoc w schwytaniu sprawcy zniszczeń i podpaleń.

- Dobrze, że zauważono ogień zanim rozprzestrzenił się na okoliczny las - dodaje nadleśniczy.