Zmiany potrzebne od zaraz

Łowiectwo w zrównoważonej gospodarce leśnej było tematem VII edycji Zimowej Szkoły Leśnej, która jest organizowana przez Instytut Badawczy Leśnictwa i Lasy Państwowe. O tym, jak istotny jest to problem świadczy rekordowa liczba uczestników – w spotkaniu uczestniczyło ponad 300 osób.
23.03.2015 | KATARZYNA BIELAWSKA

Łowiectwo w zrównoważonej gospodarce leśnej było tematem VII edycji Zimowej Szkoły Leśnej, która jest organizowana przez Instytut Badawczy Leśnictwa i Lasy Państwowe. O tym, jak istotny jest to problem świadczy rekordowa liczba uczestników – w spotkaniu uczestniczyło ponad 300 osób.

- Wprowadzenie zasad trwałego leśnictwa, narzucających utrzymywanie ciągłego rytmu odnawianie – użytkowanie, stało się powodem trwającego do dzisiaj konfliktu między łowiectwem, a leśnictwem – mówił Janusz Zaleski, zastępca dyrektora generalnego LP.

Łowiectwo i leśnictwo podlegają różnym instytucjom, nie ma też sprecyzowanej polityki łowieckiej. Natomiast szkody od zwierzyny ciągle rosną, a grodzenia upraw osiągnęły dzisiaj już prawie 100 tys. km.

Więcej o spotkaniu Zimowej Szkoły Leśnej w najbliższym „Głosie Lasu”.

Konsekwencją zbyt wysokich stanów zwierzyny są szkody w uprawach rolnych i leśnych. Czy można je ograniczyć stosując odpowiednie zabiegi hodowlane? Z pewnością tak, jednak jak podkreślił Michał Głowacz z RDLP w Krakowie nawet najbardziej sprawne działania hodowlane oparte na racjonalnych, umocowanych w wiedzy, doświadczeniach i ideach nie dadzą oczekiwanych rezultatów, jeśli nadal zwycięsko będzie trwała ideologia utrzymywania dużych liczebności zwierzyny wyrządzającej szkody w lesie.

Zdaniem Piotra Lutyka z RDLP Warszawa, jeśli zagęszczenie przekroczy pewną granicę, to wszelkie zabezpieczenia przestają działać. - Należałoby wrócić do zlikwidowanego pojęcia pojemności łowisk i co za tym idzie ustalić górny poziom liczebności zwierzyny – postulował Piotr Lutyk. Nie będzie wówczas potrzebne ani grodzenie, ani używanie środków chemicznych do ochrony sadzonek.

Rosną koszty ochrony lasu przed zwierzyną, a także kilometry ogrodzonych upraw i młodników, podobnie jak wartość odszkodowań płaconych rolnikom za szkody w uprawach. Gdzie są więc myśliwi? – Jest ich za mało i są za mało skuteczni – mówił prof. Ryszard Dzięciołowski z SGGW. Średnia wieku w PZŁ to 52 lata, a myśliwych w wieku powyżej 70 lat jest tyle samo co tych przed trzydziestką. Najliczniejsza jest grupa między 50, a 70 rokiem życia.

Poza tym duża część społeczeństwa nie akceptuje polowania. Wystarczy spojrzeć na fanpage na facebooku „Ludzie przeciw myśliwym”, który ma ponad 47 tys. polubień. Wizerunkowi myśliwego nie pomagają też szczególnie krwawe filmy i zdjęcia, którymi tzw. myśliwi chwalą się w sieci.

Czy polscy myśliwi mają pomysł na dotarcie do społeczeństwa? Badania opinii publicznej, które przedstawił Bogdan Balik z DGLP, wskazują, że chyba nie. Brakuje imprez organizowanych z myślą o szerszym odbiorze, programy łowieckie mają bardzo niską oglądalność, a prawie 80 proc. ankietowanych deklaruje, że nigdy nie jadło dziczyzny. Być może jednym z pierwszych działań propagujących kulturę myśliwską będzie zatem wpisanie łowiectwa na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO o co zabiega prof. Dariusz Gwiazdowicz z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.