Zebrać kroplę do kropli przez latem

Choć obecnie wody w lesie nie brakuje, to leśnicy na myśl o nadchodzącym lecie i ciepłych dniach już się zastanawiają, czy nadchodząca pora będzie niosła ze sobą deficyt wody.
16.04.2021 | Michał Szczepaniak, Nadleśnictwo Lipinki

Choć obecnie wody w lesie nie brakuje, to leśnicy na myśl o nadchodzącym lecie i ciepłych dniach już się zastanawiają, czy nadchodząca pora będzie niosła ze sobą deficyt wody.

Dbając o dobro jakim są lubuskie lasy, leśnicy martwią się pogłębiającą wokół suszą. W zatrważającym tempie ubywa mokradeł i bagien. Wiele ze śródleśnych oczek wodnych i rowów melioracyjnych już od lat istnieje tylko na leśnych mapach i w pamięci starszego pokolenia gospodarzy lasu.

Obecna namiastka dawnych opadów śniegu i wiosennego deszczu nie jest w stanie wypełnić, choć na krótko miejsc, gdzie przed kilkudziesięciu laty królowały wodne ekosystemy. Patrząc na pozostałe jeszcze w terenie ślady tych obiektów, leśnicy chcą, choć w części przywrócić je dawnej funkcjonalności. I choć to pewnie przysłowiowa kropla w morzu potrzeb, to mimo wszystko marzenia te zaczęliśmy realizować, a tego przykładem są działania prowadzone w Nadleśnictwie Lipinki (RDLP w Zielonej Górze).

„Więcej wody dla przyrody” – o tym, co robią zielonogórscy leśnicy, aby przedłużyć „życie kropli wody w lesie

Chyba żadnego leśnika nie trzeba zachęcać, a tym bardziej zmuszać do wytężenia sił umysłu i ciała, gdy chodzi o działania mające poprawić w lesie „wodny bilans”. To terenowe służby przemierzające co dzień teren podległych leśnictw wyszukują miejsca, które niedużym nakładem sił i środków można na powrót uczynić „leśnymi wodopojami”.

Nazwa ta rzeczywiście najlepiej oddaje ich charakter, to są naprawdę „poidła” dla okolicznych roślin i leśnej zwierzyny. Zgromadzona w nich każda kropla bezcennej wody, w gorące i suche letnie dni stanowi dla otaczającej te miejsca przyrody eliksir życia.

„Przechwycenie" wody roztopowej, czy wiosennych wód opadowych, nawet w niewielkich zagłębieniach tworzy niepowtarzalny ekosystem wodno-błotnych organizmów. Szybko nagrzewająca się w takich miejscach płytka woda, staje się rajem dla niezliczonej rzeszy bezkręgowców oraz licznych gatunków płazów, gadów, ptaków i ssaków. Zatrzymanie choćby na kilka miesięcy nadmiaru wód, traconych bezpowrotnie po spłynięciu ich do morza, daje leśnym obszarom i drzewostanom siłę na trudną i nierówną walkę z letnią suszą.

Tegoroczna zima była wyjątkowo, jak na ostatnie lata, śnieżna. Takiej okazji nie sposób było nie wykorzystać. Gospodarze kolejnych leśnictw z Nadleśnictwa Lipinka – Zielonego Lasu, Olbrachtowa, a przede wszystkim Marszowa zgłosili propozycje miejsc do uchwycenia wody z roztopów.

To, co natura tak niespodziewanie zaofiarowała, szybką decyzją i niewielkim kosztem udało się na czas jakiś zatrzymać. W kilku obniżeniach terenu, które w latach świetności stanowiły naturalne bądź sztuczne zbiorniki wodne, leśnicy zgromadzili miliony litrów wody! Odbudowa zniszczonych elementów melioracyjnych urządzeń, oczyszczenie rowów oraz odpowiednie skierowanie spływu wód powierzchniowych, pozwoliło na uchwycenie takiej ilości wody, jaką napełniono by kilkanaście olimpijskich basenów, każdy o przepisowej pojemności 3,5 mln litrów. To nadal niewiele patrząc na potrzeby, jakie przyroda sygnalizuje.  

Wielkie efekty małej retencji jpg 1000.jpg