Straż Leśna została zmuszona do interwencji [wideo]

W Nadleśnictwie Białowieża, najbardziej dotkniętym kilkuletnią gradacją kornika, przy szlakach komunikacyjnych stoją dziesiątki tysięcy martwych i osłabionych świerków oraz innych drzew, często połamanych i zawieszonych na sąsiednich. Stwarzają one zagrożenie dla zdrowia i życia osób odwiedzających Puszczę Białowieską i dlatego są sukcesywnie usuwane, aby zapewnić bezpieczeństwo publiczne. Niestety, te prace cały czas są utrudniane przez aktywistów związanych z tzw. Obozem dla Puszczy.
14.09.2017

W Nadleśnictwie Białowieża, najbardziej dotkniętym kilkuletnią gradacją kornika, przy szlakach komunikacyjnych stoją dziesiątki tysięcy martwych i osłabionych świerków oraz innych drzew, często połamanych i zawieszonych na sąsiednich. Stwarzają one zagrożenie dla zdrowia i życia osób odwiedzających Puszczę Białowieską i dlatego są sukcesywnie usuwane, aby zapewnić bezpieczeństwo publiczne. Niestety, te prace cały czas są utrudniane przez aktywistów związanych z tzw. Obozem dla Puszczy.

13 września na terenie tego nadleśnictwa wycinano uschnięte bądź połamane, opierające się o inne, drzewa znajdujące się w pasie przy drodze.

W trzech puszczańskich nadleśnictwach w ciągu pięciu lat zamarły drzewostany na powierzchni ok. 7,2  tys. ha.

Działania te są zgodne z postanowieniem Trybunału Sprawiedliwości UE z 27 lipca tego roku. Teren, na którym prowadzone są prace, jest objęty okresowym zakazem wstępu. Oznacza to, że osoby, które nie mają specjalnych uprawień, nie mogą tam przebywać.
Aktywiści z Obozu dla Puszczy nie tylko łamią notorycznie ten zakaz,
a więc prawo, a także nieustannie podejmują próby blokowania prac na rzecz zapewnienia bezpieczeństwa publicznego,
przykuwając się do maszyn leśnych.

Straż Leśna w takich przypadkach jest zmuszona zabezpieczać pracujące tam osoby i sprzęt oraz samych aktywistów z organizacji ekologicznych.

Wczoraj, 13 września br., po raz kolejny doszło do próby zablokowania maszyn. Na filmie nagranym przez jednego ze strażników leśnych widać jak młody mężczyzna z kawałkiem metalowej rury na jednej ręce rzuca się w kierunku forwardera, biegnąc po leżących na ziemi kłodach.

Strażnicy leśni starają się mu to uniemożliwić i odciągnąć go na bezpieczną odległość. Warto pamiętać, że w tego rodzaju sytuacjach Straż Leśna, zgodnie z art. 47 ustawy o lasach z 1991 r., ma prawo stosować środki przymusu bezpośredniego.

To udaje się im dopiero po kilku minutach, ponieważ mężczyzna, zablokowany pomiędzy pniami, cały czas się szarpie, obejmuje nogami i rękami pnie, kurczowo się ich trzyma, chcąc utrudnić odciągnięcie go przez strażników.

Jeden z interweniujących strażników został uderzony w głowę metalową rurą, którą na ręku miał aktywista. Po obdukcji lekarskiej otrzymał 9-dniowe zwolnienie. Straż Leśna zgłosi do prokuratury fakt czynnej napaści na swojego funkcjonariusza.

Dowiedź się więcej o obecnej sytuacji w Puszczy Białowieskiej

W końcu po chwili zostaje wyciągnięty spomiędzy pni i odniesiony kilka metrów dalej. Straż Leśna po powstrzymaniu mężczyzny, z własnej inicjatywy, wezwała pogotowie. Mężczyzna po przewiezieniu do szpitala i badaniu lekarskim został zwolniony.

W tym samym czasie kolejni aktywiści starają się podejść w pobliże maszyny. Strażnikom udaje się ich powstrzymać.

W żadnej z wyżej opisanych sytuacji nie ma w zachowaniu Straży Leśnej rzekomej brutalności, nie ma uciskania krtani, wykręcania kończyn czy „rzucania w błoto”, jak to opisywały niektóre media i sami aktywiści.