Motocyklowa Natura ruszyła w Polskę

12 osób z różnych stron Polski, kolumna motocykli: turystycznych, sportowych, chopperów, enduro, a na jej czele drobna blondynka Ania Jackowska - podróżniczka i blogerka, która postanowiła przybliżyć lasy motocyklistom, a środowisko motocyklistów lasom i… leśnikom. Pomysł nietypowy, bo te grupy pozornie nie mają ze sobą wiele wspólnego, a i kontrowersji wokół tej relacji nie brakuje. Wiara w to, że te dwa żywioły da się pogodzić doprowadziła do realizacji projektu „Motocyklowa Natura".
31.08.2015 | Olga Buczyńska, CILP

12 osób z różnych stron Polski, kolumna motocykli: turystycznych, sportowych, chopperów, enduro, a na jej czele drobna blondynka Ania Jackowska - podróżniczka i blogerka, która postanowiła przybliżyć lasy motocyklistom, a środowisko motocyklistów lasom i… leśnikom. Pomysł nietypowy, bo te grupy pozornie nie mają ze sobą wiele wspólnego, a i kontrowersji wokół tej relacji nie brakuje. Wiara w to, że te dwa żywioły da się pogodzić doprowadziła do realizacji projektu „Motocyklowa Natura".

 

Uczestnicy pierwszej edycji zostali wyłonieni w konkursie za pośrednictwem strony „Kobieta na motocyklu". Kierunek wyprawy – Lubelszczyzna: nadleśnictwa Kraśnik i Janów Lubelski. Przewodnikiem wyprawy był Piotr Krasnowski, wiceprezes stowarzyszenia leśników-motocyklistów „Leśna Jazda”. Poprowadził uczestników malowniczymi szlakami wzdłuż kompleksów leśnych oraz drogami publicznymi przez lasy.

Pierwsze spotkanie w siedzibie Nadleśnictwa Kraśnik to wprowadzenie uczestników w podstawowe zagadnienia gospodarki leśnej. Było wiele pytań, zaskoczeń i obalania stereotypów. - Zrozumiałam, że las to skomplikowana machina, z ogromną liczbą ludzi na różnych stanowiskach. Nie miałam tego świadomości. Teraz zupełnie inaczej patrzę na przyrodę. Poznałam liście, ale i zobaczyłam kawał ludzkiej roboty, której zza drzew nie widać – wspomina Ewa, uczestniczka wyprawy.

- Wstyd przyznać, ale moje dotychczasowe odkrywanie Lubelszczyzny kończyło się  na Kazimierzu Dolnym. A wystarczyło skręcić z utartych szlaków, aby odkryć zupełnie inne oblicze regionu: drogi idealne do podróży motocyklowych, cieszące oko krajobrazy i spokój – dodaje Ania Jackowska. W ten weekend uczestnicy pokonali razem z leśnikami 250 km. Kolumna motocykli mijała kolejne miejscowości i ostępy leśne, aby po drodze zatrzymywać się na leśnych parkingach, tam zostawiać motocykle i już pieszo udawać się w głąb lasu, gdzie leśnicy opowiadali o swojej codziennej pracy i o przyrodzie.

W programie były m.in. takie punkty nadleśnictw, jak ścieżka dydaktyczna „Mosty”, Porytowe Wzgórze, źródło Św. Otylii w Urzędowie, ostoja konika biłgorajskiego, ponadstuletnia leśniczówka Rudki, a tam spotkanie z podleśniczym Krzysztofem Franią , który hoduje konie, rzeźbi i robi najlepszy w okolicy miód.

W leśniczówce Rudki grupa zatrzymała się na dłużej, aby w czasie dyskusji skonfrontować oczekiwania motocyklistów z możliwościami Lasów Państwowych. Leśnik-motocyklista przypomniał, że ustawa o lasach zabrania wjazdu do lasu pojazdom silnikowym, ale jednocześnie zaznaczył, że lasy poprzecinane są siecią dróg publicznych, również szutrowych, z których wielbiciele jednośladów mogą korzystać. Leśnicy bardzo chętnie udzielają informacji, gdzie takie drogi się znajdują i które z nich polecają na motocyklową wycieczkę. Są też najlepszym źródłem informacji którędy jeździć, aby czuć radość z jazdy motocyklem i obcowania z naturą. - A jeżeli będziecie mieli ochotę zostawić w bezpiecznym miejscu motocykl i pójść na długi spacer, aby na chwilę pobyć w absolutnej ciszy, zawsze możecie zastukać do drzwi leśniczówki. Miejsce dla motocykla i kasku na pewno się znajdzie - przekonywał Piotr Krasnowski

Wizyta na wieży przeciwpożarowej była pretekstem do dyskusji o zasadach zachowania i bezpieczeństwie w lesie. „Kolejne ciekawe miejsce i kolejne spotkanie z leśnikiem na służbie. Nie łatwej, bo szczególnie w czasie suszy wymagającej kilkunastogodzinnej koncentracji, uwagi i samotności 36 metrów nad ziemią. Leśnik pozwolił nam na chwilę zająć swój punkt obserwacyjny, który zapewnia bezpieczeństwo okolicy. Opowiadał o tym, jak na przestrzeni lat widok z góry się zmienił, las urósł, zasłonił gospodarstwa. Taka już natura natury. Mnie zafascynowało to, że mimo upływu czasu i zmian w krajobrazie, niezmienne jest to, że człowiek nadal jest tu niezastąpiony. Poznaliśmy las od „zaplecza”.  Zobaczyliśmy  ludzką pracę i wysiłek, jaki zespół ludzi wkłada w to, aby las się rozwijał i cały czas dawał nam poczucie bezpieczeństwa.” – podsumowała podróżniczka.