Leśny rejs Odrą z historią w tle

Fascynacja leśnym surwiwalem, umiejętności konstruktorskie i chęć sprawdzenia własnych budowli, przyniosła niespodziewany efekt. Leśnicy z trzech wrocławskich nadleśnictw ruszyli „Leśną Komięgą”, gdyż tak została nazwana tratwa, na spływ po Odrze.
31.07.2019 | Ewelina Fabiańczyk, rzecznik prasowy RDLP w Zielonej Górze

Fascynacja leśnym surwiwalem, umiejętności konstruktorskie i chęć sprawdzenia własnych budowli, przyniosła niespodziewany efekt. Leśnicy z trzech wrocławskich nadleśnictw ruszyli „Leśną Komięgą”, gdyż tak została nazwana tratwa, na spływ po Odrze.

Spływ rozpoczął się 20 lipca na 349 km Odry w Chobienicach, już kolejnego dnia leśnicy znajdowali się na wysokości Nowej Soli. Po kilku dniach minęli Gostchorz i  Krosno Odrzańskie. Codziennie  pokonują trasę około 30 km, zbliżając się do celu. A celem wyprawy Bractwa Leśników Środkowej Odry  jest Gryfino, miejscowość w województwie zachodniopomorskim.

Norbert Wende z Nadleśnictwa Lubin, inicjator akcji powiedział, że w ten nietypowy sposób chcą uczcić 200-lecie istnienia polskiego munduru leśnika. Podczas postoi uczestnicy rozpowszechniają wiedzę o historii leśnego umundurowania oraz działalności Lasów Państwowych, które w tym roku obchodzą 95-lecie.

Umundurowanie leśników, sięgające czasów Królestwa Polskiego (Kongresowego), kiedy panujący wówczas car Rosji i Król Polski Aleksander I wydał dekret ustanawiający mundur leśny podnoszący status Administracji Leśnej Rządowej Królestwa Polskiego do rangi Królestwa Korpusu Leśnego różni się od dzisiejszego leśnego uniformu. Jednak, po dzisiejsze czasy, w formie dystynkcji określających stanowiska służbowe, znajduje się na nim srebrny haft, ukazujący motyw liści dębowych i żołędzi. Przyjęte w XVIII w. rozwiązania, posłużyły przykładem dla organizacji administracji leśnej Imperium Rosyjskiego.

Wprawdzie drewniana tratwa, zbudowana przez leśników głównie z drewna sosnowego, nie zawodzi, to zdarzają się inne niespodzianki. Podczas przeprawy przez zielonogórską część trasy, pojawiły się kłopoty ze sprzętem, a dokładnie z silnikiem, który wspiera czteroosobową załogę tratwy.

Uczestnicy wyprawy bali się, że linka, która uległa zniszczeniu, będzie wręcz nie do zdobycia. Mimo dosyć późnej godziny i dużej odległości od najbliższej miejscowości, dzięki pomocy Arkadiusza Gołucha z Nadleśnictwa Gubin i Patrycji Papp-Gockiej, właścicielki lokalnego przedsiębiorstwa, załoga nie musiała się o nic martwić. Po kilku minutach od przekazania wiadomości, podróżnicy otrzymali informację, że odpowiednia linka została zdobyta.

Zdarza się, że załoga śpi na tratwie, oczywiście jeśli tylko komary na to „pozwolą". Niektóre noce spędzają także w namiotach, ale pojawiają się również okazje noclegu pod dachem, np. w wiejskiej świetlicy.

Z zielonogórskim regionem, jak wspominają wrocławscy leśnicy, charakteryzującym się wyjątkowym pięknem przyrodniczym, na pewno będzie kojarzyło się Gostchorze. To tam można zobaczyć urokliwą skarpę, z którą związana jest bogata historia grodu krośnieńskiego.

W jednym z wpisów członkowie załogi przyznali, że największe przyrodnicze bogactwo Odry mogli oglądać na jej dolnośląskim odcinku.
„W okolicach Głogowa wręcz powszechne były polujące zimorodki. Co chwilę widywaliśmy kanie (zarówno czarną jak i rudą), oczywiście bieliki (polującemu pod Nową Solą kanie usiłowały odebrać upolowaną rybę), co chwilę wystawiały łby z wody zaciekawione bobry, mnóstwo czajek, traczy, były też bociany czarne, białe, gęsi zbożowe, a wieczorem otaczały nas polujące nietoperze. Odnosimy wrażenie, że na Ziemi Lubuskiej ilość obserwowanej przez nas zwierzyny jest mniejsza. Może ma na to wpływ szerokość rzeki, która gdzieniegdzie jest nawet trzy, a może i cztery razy szersza niż pod Ścinawą czy Głogowem."