Chronić, ale jak?

W „Echach Leśnych” ukazał się tekst o ochronie czynnej przyrody, już od wielu lat, z bardzo dobrymi efektami, stosowanej przez leśników.
12.08.2016 | Bogumiła Grabowska

W „Echach Leśnych” ukazał się tekst o ochronie czynnej przyrody, już od wielu lat, z bardzo dobrymi efektami, stosowanej przez leśników.

Ręczne darcie trawy. Wycinanie świerków w lesie otaczającym małe jezioro. Wykładanie surowego mięsa na śródleśnej polanie. Wypasanie koni w środku lasu. Brzmi niewiarygodnie? Niekoniecznie.

Wyrywanie trawy na rozległych murawach umożliwia wzrost kosaćcowi bezlistnemu, roślinie zagrożonej wyginięciem. Świerki usuwane są wzdłuż brzegów jeziora lobeliowego należącego do sieci Natura 2000. Orłowi przedniemu, jednemu z najrzadszych ptaków szponiastych w kraju, trudniej byłoby przetrwać zimę bez dokarmiania. Wygryzające roślinność runa koniki polskie pomagają zachować świetlistą dąbrowę, bardzo rzadki typ siedliskowy lasu.                                    

Przeczytaj cały tekst w „Echach Leśnych".

- Ochrona czynna pojawiła się w praktyce kilka dziesięcioleci wcześniej, niż w ustawie – mówi prof. Romuald Olaczek z Uniwersytetu Łódzkiego, specjalista m.in. w zakresie geobotaniki i ochrony przyrody. – Naukowcy dość zgodnie uznali konieczność jej stosowania, widząc złe skutki ochrony muraw stepowych przez całkowite wyłączenie ich z pasterskiego użytkowania w rezerwatach – dodaje profesor.

Do czasu pojawienia się ustawy o ochronie przyrody z 16 kwietnia 2004 r. w polskim prawodawstwie przez wiele lat panował jednak dość czytelny i w pełni zrozumiały podział na ochronę ścisłą i częściową. Pierwszy sposób zabraniał jakiejkolwiek ingerencji człowieka w procesy naturalne, drugi dopuszczał, na przykład, zbiór częściowo chronionych roślin. Ustawa nieco tym porządkiem zachwiała. Określiła bowiem cel działań ochronnych, które mają służyć między innymi utrzymaniu procesów ekologicznych i stabilności ekosystemów, zachowaniu różnorodności biologicznej, zapewnieniu ciągłości gatunków roślin, zwierząt i grzybów, wraz z ich siedliskami, utrzymywaniu i przywracaniu do właściwego stanu ochrony siedlisk przyrodniczych, a także pozostałych zasobów, tworów i składników przyrody.

Nie wszystkie te cele są jednak możliwe do zrealizowania z zastosowaniem tylko konserwatorskiej ochrony biernej, która zakłada, że jedyną siłą sprawczą na danym terenie jest przyroda. Często konieczna jest ingerencja w procesy i zjawiska w niej zachodzące. Dlatego ta sama ustawa wprowadziła pojęcie ochrony czynnej i uczyniła z człowieka siłę sprawczą. Dała mu narzędzia i pozwoliła ingerować, nawet w stosunku do gatunków objętych ochroną ścisłą, które nierzadko też wymagają wsparcia.

Jeśli chcemy chronić różnorodność biologiczną i umożliwiać przetrwanie cennym gatunkom w zmieniających się warunkach, to konieczne jest dopuszczenie pomocy ludzkiej.

Czynna ochrona przyrody w Polsce sprawdza się bardzo dobrze. Potrafimy w pełni wykorzystywać arsenał dostępnych środków, które mają ułatwiać zachowanie i przywracanie przyrodzie cennych elementów. Wyrazistym przykładem jest reintrodukcja, czyli wprowadzenie gatunku w miejsce, w którym wcześniej występował i introdukcja, czyli przenoszenie go w nowe miejsca.

Niezaprzeczalnym sukcesem tych działań są polskie żubry, których obecnie żyje w Polsce 1 566 sztuk (dane z końca ubiegłego). W podobny sposób ratowane są krajowe cietrzewie. Jeszcze w latach 60. ub.w. szacowano, że na terenie całego kraju żyło ich ok. 20 tys. W 2014 r. w nielicznych miejscach pozostało już tylko najwyżej 700 tych ptaków. Ich przetrwanie jest możliwe tylko dzięki wsparciu człowieka i właśnie reintrodukcji, prowadzonej w wielu miejscach w Polsce, w tym w Nadleśnictwie Nowa Dęba na Lubelszczyźnie. Trafiają tutaj ptaki odłowione w białoruskich lasach, bytujące tam w warunkach zbliżonych do tych panujących w nadleśnictwie. Po krótkim pobycie w wolierze adaptacyjnej i zaopatrzeniu w nadajnik telemetryczny cietrzewie wypuszczane są na wolność.

Wszelkie działania podejmowane w ramach ochrony czynnej muszą być kompleksowe i powinny uwzględniać wiele elementów. Samo odtworzenie populacji na niewiele by się zdało, gdyby człowiek nie zapewnił jej odpowiednich warunków bytowania. Tworzenie i odtwarzanie siedlisk życia dla cennych gatunków to również część składowa tego typu ochrony.

Pobierz najnowszy numer magazynu.           

Wykaszanie i wycinanie drzew i krzewów zarastających tereny otwarte, wypalanie i wykaszanie wrzosowisk, przycinanie krzewinek, usuwanie gatunków obcych a nawet zakładanie maksymalnie dużych zrębów, to tylko niektóre z działań, mających na celu stworzenie warunków lęgowych i tokowych tak wciąż nielicznym cietrzewiom. Głuszce, ich bliscy kuzyni, także wymagają konkretnych działań. Te bardzo wrażliwe ptaki preferują odpowiednią strukturę lasu, w którym żyją. Jeśli drzewa rosną za gęsto, to należy je usuwać. Natomiast w zbyt rzadkim lesie konieczne staje się dosadzanie odpowiednich gatunków. Ma to zapewnić ptakom niezbędną do przeżycia osłonę.

Pomimo wielu korzyści, które daje ochrona czynna od lat trwa spór o to, czy człowiek ma prawo ingerować w procesy przyrodnicze i czynić z siebie głównego „architekta”. Wielu przyrodników jest zdania, że ochrona czynna jest jedynie ratunkiem w sytuacji, w której człowiek wcześniej coś zaniedbał. Chociaż to dosyć krzywdząca opinia, jest w niej ziarno prawdy.

- Ochrona czynna sprawdza się doskonale, kiedy chcemy zachować cenny - ze względu na różnorodność lub ekosystemy leśne, będące tworami dawnej gospodarki i kultury - etap w rozwoju siedlisk – wylicza profesor Olaczek. – Niezbędna jest natomiast, gdy przedmiotem ochrony są gatunki, które trzeba chronić przed konkurencją silniejszych – uzupełnia.

Przytaczane przez profesora przykłady korzyści wskazują, co powinno stać się dominującą formą ochrony przyrody. – Od pewnego czasu organizacje ekologiczne prą do szerszego zastosowania ochrony biernej. Ta, w świecie tak zmieniającym się, powinna być jednak stosowana z wielką rozwagą – uważa.