W Bieszczadach niedźwiedź zaatakował mężczyznę

Pracownik zakładu usług leśnych został zaatakowany przez niedźwiedzia. Do ataku doszło na terenie Nadleśnictwa Ustrzyki Dolne (RDLP w Krośnie).
20.03.2017

Pracownik zakładu usług leśnych został zaatakowany przez niedźwiedzia. Do ataku doszło na terenie Nadleśnictwa Ustrzyki Dolne (RDLP w Krośnie).

- Pracownik współpracującego z nadleśnictwem zakładu usług leśnych chciał odnaleźć pozostawione jakiś czas temu narzędzia. Niedźwiedź siedział pod świerkowym wykrotem, dlatego też mężczyzna nie zauważył zwierzęcia. Kiedy zwierzę zaczęło biec w jego stronę na ucieczkę było już za późno – opowiada Wojciech Szpiech, nadleśniczy Nadleśnictwa Ustrzyki Dolne.

Według poszkodowanego zaatakował go samiec. Niedźwiedzie nawet po okresie zimy ważą ponad 300 kg, po lecie ich waga może dochodzić nawet do ok. 400 kg.

Pracownik ZUL ma liczne obrażenia ciała. Najbardziej ma pogryzioną prawą dłoń, doznał także obrażeń nóg, brzucha i klatki piersiowej.

Na szczęście, niedźwiedź odpuścił od ataku. Po chwili mężczyźnie udało się dotrzeć do samochodu, którym wraz z kuzynem, przyjechał do lasu. Po przyjeździe do domu zawiadomili pogotowie. – Obrażenia wyglądały na tyle poważnie, że lekarz pogotowia wezwał Lotnicze Pogotowie Ratunkowe, które przetransportowało poszkodowanego do szpitala w Sanoku – opowiada nadleśniczy.

Po udzieleniu pomocy okazało się, że stan poszkodowanego nie jest poważny i nic nie zagraża jego życiu. Dlatego tego samego dnia został wypisany ze szpitala.

Od początku lat 70. ubiegłego wieku niemal dziesięciokrotnie wzrosła liczebność niedźwiedzi na Podkarpaciu

Według Wojciecha Szpiecha w lasach na terenie Nadleśnictwa Ustrzyki Dolne żyje 15 niedźwiedzi, a cztery kolejne przechodzą z sąsiednich nadleśnictw. Natomiast w lasach na terenie krośnieńskiej dyrekcji LP jest ich ok. 150. To najliczniejsza populacja tych zwierząt na terenie Polski. 

O tym, że w Bieszczadach żyje coraz więcej niedźwiedzi, świadczą także zdjęcia oraz filmy z fotopułapek zamieszczane przez Nadleśnictwo Baligród, inne tamtejsze nadleśnictwo.

- Tak duża liczba tych chronionych drapieżników bardzo nas cieszy, jednak zwiększa się ryzyko ataku z ich strony. Coraz częściej leśne ostępy są odwiedzane przez miłośników fotografii, którzy najczęściej na wyprawy wyruszają świtem i wieczorem, czyli w porze największej aktywności zwierząt – mówi nadleśniczy.