Trudna akcja GOPR w lesie

Po raz kolejny ratownicy Grupy Bieszczadzkiej GOPR udzielali pomocy poszkodowanemu w wypadku przy pracy w lesie. Na stoku Kiczery Dydiowskiej (799 m n.p.m.) w Nadleśnictwie Stuposiany na pomoc oczekiwał 26-letni drwal z urazem kręgosłupa i kości twarzoczaszki.
28.01.2016 | Edward Marszałek, rzecznik prasowy RDLP w Krośnie

Po raz kolejny ratownicy Grupy Bieszczadzkiej GOPR udzielali pomocy poszkodowanemu w wypadku przy pracy w lesie. Na stoku Kiczery Dydiowskiej (799 m n.p.m.) w Nadleśnictwie Stuposiany na pomoc oczekiwał 26-letni drwal z urazem kręgosłupa i kości twarzoczaszki.

Podczas ścinania osiki, przeznaczonej na żer pędowy dla jeleni, został uderzony przez spadający wierzchołek suchego świerka, o który zaczepiła padająca osika.

Tuż po zgłoszeniu do akcji ruszyli ratownicy ze stacji w Ustrzykach Górnych. Z Sanoka wystartował też śmigłowiec LPR z ratownikiem GOPR na pokładzie. Niestety, doleciał tylko do Stuposian, bo pułap chmur uniemożliwił lądowanie w okolicy wypadku, jak również podejmowanie poszkodowanego przy użyciu liny. Trzeba było działać tradycyjnymi metodami. Ratownicy GOPR dotarli w końcu na miejsce zdarzenia quadem z zestawem transportowym.

Poważne uszkodzenie kręgosłupa i czaszki u poszkodowanego wymagało szybkiej interwencji chirurga. Po zabezpieczeniu urazu, rozpoczęto bardzo trudny, z uwagi na charakter urazu, transport. By uniknąć kolejnych „przepakowań", zrezygnowano z przewozu karetką i zwieziono poszkodowanego quadem aż do śmigłowca, który oczekiwał w Stuposianach. Po niecałej godzinie trafił on do szpitala w Rzeszowie, gdzie przeszedł operację. Pozostaje w śpiączce klinicznej. Jego stan określany jest jako poważny, ale stabilny. Czekają go jeszcze dalsze zabiegi chirurgiczne.

Cała akcja trwała łącznie prawie trzy godziny - jak na warunki bieszczadzkie przeprowadzona została w bardzo szybkim tempie. Na szczęście samochód goprowców mógł wcześniej dojechać do końca drogi, która w 2015 r. przeszła gruntowną modernizację. Wcześniej byłoby to niemożliwe nawet dla samochodu terenowego. Gdyby nie możliwość skorzystania z drogi leśnej, czas ten znacznie wydłużyłby się

- W ratowniczej praktyce bardzo często korzystamy z leśnych dróg stokowych, które ułatwiają nam dotarcie do wyższych partii gór, pozwalają też skuteczniej organizować wyprawy poszukiwawcze, których w ostatnich latach jest coraz więcej - mówi Krzysztof Szczurek, naczelnik Grupy Bieszczadzkiej GOPR. - Te drogi mają kapitalne znaczenie, gdy warunki pogodowe lub ciemności uniemożliwiają udział śmigłowca w akcji.

Współpraca Grupy Bieszczadzkiej GOPR z nadleśnictwami z terenu RDLP w Krośnie sformalizowana została w drodze porozumienia zawartego 17 lutego 2004 r. Reguluje ono m.in. zasady udostępniania danych kartograficznych dla GOPR, pomocy w akcjach i udziału wspólnych szkoleniach. W Sanoku trwa właśnie cykl szkoleń dla leśników z zakresu ratownictwa medycznego, które prowadzą goprowcy. Przeszkolonych zostanie łącznie 36 bieszczadzkich leśników z młodszego pokolenia.